To gorzej niż głupota – to błąd. Tak, trawestując Talleyranda, trzeba skomentować działania PO w kwestii obywatelskich projektów ustaw dotyczących dostępu do aborcji.
Zacznijmy od tego, że Platforma sama przyprawiła sobie gębę kompletnie nieudolnej opozycji. Tej gęby niezmiernie trudno będzie jej się teraz pozbyć. A wszystko przez decyzję o wprowadzeniu dyscypliny partyjnej i próbę przymuszenia części swoich posłów do głosowania nawet nie tyle wbrew sobie, co wbrew dobrze pojętemu interesowi partii. A wystarczyło nie wprowadzać dyscypliny. Nie dość, że nie mogła być ona skuteczna, to nawet jakby była, jednomyślne głosowanie posłów PO w tak dzielącej Polaków sprawie absolutnie nie było na rękę temu ugrupowaniu.
Siła nowoczesnej partii władzy, dzięki której PO przez lata potrafiła przecież przyciągać do siebie rozmaite grupy wyborców o często sprzecznych poglądach i interesach, polega na posiadaniu rozmaitych skrzydeł. I tak dawna partia trzech tenorów zawsze miała w swych szeregach polityków o bardziej konserwatywnych poglądach, bardziej liberalnych, wrażliwych społecznie czy tych trafiających do klasy średniej. Rzeczywiście potrafili skutecznie przyciągać każdą z tych tak odmiennych grup.
Co się stało, że dziś ugrupowanie Grzegorza Schetyny utraciło tę siłę? Dlaczego PiS popierają ludzie o rozmaitych poglądach i wyznający często sprzeczne wartości, a PO sama obcina sobie skrzydła, uciekając z centrum politycznej sceny i przesuwając się na lewo? Bynajmniej nie wynika to z przemyślanej strategii politycznej, bo znając poglądy polskiego społeczeństwa, tylko polityczny samobójca mógłby zdecydować się na oddanie bez walki centrum, ba, nawet na odpuszczenie starań o wyborców centroprawicowych.
Problem w tym, że za działaniami Platformy w ogóle nie stoi żadna strategia. Poza jedną wytyczną: być zawsze przeciwko Zjednoczonej Prawicy. Efekty tego są takie, że gdy jedno ze skrzydeł rządzącego obozu wyciąga rękę po którąś grupę Polaków, podejmując działania uderzające w jakąś inną grupę, ugrupowanie Schetyny staje automatycznie po drugiej stronie i próbuje podłączyć się pod negatywne emocje społeczne rozbudzone przez PiS – wykorzystać te emocje, a czasem nawet nimi zarządzać.