– To była próba morderstwa, dokonana publicznie w najbardziej okrutny sposób – powiedziała w parlamencie brytyjska minister spraw wewnętrznych Amber Rudd.
W niedzielę na ławce w pobliżu centrum handlowego w Salisbury (ok. 130 km na południowy zachód od Londynu) znaleziono nieprzytomnych 66-letniego mężczyznę i 33-letnią kobietę. Okazało się, że jest to były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Siergiej Skripal i jego córka Julia.
Gdy zabierały ich służby ratunkowe, około dziesięciu kolejnych osób (zarówno ratowników, jak i policjantów oraz zwykłych gapiów) źle się poczuło i lekarze musieli udzielić im pomocy. Policjant, który pierwszy przybył na wezwanie i próbował ratować Rosjan, wylądował w szpitalu i dopiero w środę odzyskał przytomność. Skripal i jego córka są zaś w śpiączce.
W pierwszej chwili władze nakazały zamknięcie pobliskiej restauracji Zizzi i pubu Bishop Mill z „powodu ostrożności" – ojciec i córka byli w nich tuż przed wypadkiem. Ale okazało się, że oboje zostali co prawda otruci, ale poza nimi. – Były podwójny agent i jego córka zostali otruci środkiem oddziałującym paraliżująco – poinformował antyterrorystyczny wydział brytyjskiej policji. Od razu dodał, że „był to jeden z nielicznych przypadków użycia takiego środka poza polem bitwy".
Pierwszy raz podobnej substancji (gazu sarin) użyła sekta religijna Aum Shinrikyo do dokonania zamachu w tokijskim metrze w marcu 1995 r. Zginęło wtedy 12 osób, a ponad 5 tys. zostało zatrutych. Pokrewnych substancji używa wspierana przez Rosję syryjska armia w atakach na tereny zajmowane przez opozycję – broń chemiczną zresztą dostała jeszcze od ZSRR. Substancją o nazwie VX (trudniejszą do wyprodukowania) otruto w 2017 r. na lotnisku w Kuala Lumpur w Malezji przyrodniego brata północnokoreańskiego dyktatora Kim Dzong Una.