Czy izraelska broń trafi do polskich arsenałów

Nabrzmiewający polityczny konflikt z Izraelem może przekreślić budowane od dawna plany współpracy zbrojeniowej.

Aktualizacja: 03.02.2018 15:52 Publikacja: 02.02.2018 12:46

Czy izraelska broń trafi do polskich arsenałów

Foto: Fotorzepa/Marta Bogacz

Polski sektor obronny który od lat produkuje w skarżyskim Mesko na licencji Rafaela przeciwpancerne, wyrzutnie i pociski Spike, zainteresowany jest zwłaszcza najnowszymi technologiami w dziedzinie kierowanych rakiet, zaawansowanej, precyzyjnej amunicji artyleryjskiej, czy dronów.

Kiedy w końcu 2017 roku rozmowy z Amerykanami (Lockheed Martin) w sprawie kooperacji przemysłowej przy wyposażaniu wojsk lądowych w zestawy rakietowe dalekiego zasięgu dla sił lądowych (program Homar) znalazły się w impasie, szefowie Polskiej Grupy Zbrojeniowej powrócili do przerwanych pół roku wcześniej negocjacji m.in. z Israel Military Industries czy Israel Aerospace Industries - firm, które są w Izraelu najważniejszymi producentami rakiet, amunicji, pojazdów wojskowych, systemów radarowych i elektroniki umożliwiającej precyzyjne naprowadzanie pocisków.

Lora na iskandery

Izraelczycy w ostatnich latach wyjątkowo wytrwale szturmowali polski zbrojeniowy rynek oferując zwłaszcza własne rozwiązania przy budowie przyszłych polskich zestawów rakietowych Homar. Przekonywali też , że ich wyrzutnie uzbrojone w rakiety o zasięgu 300 km mogłyby być przeciwwagą dla rosyjskich iskanderów. Zwłaszcza zestawy Lora (Long Range Artillery) zrobiły wrażenie na ekspertach polskiej armii. Są wyposażone w potężne, naprowadzane bezwładnościowo i satelitarnie pociski najnowszej generacji, trafiające z odległości blisko 400 kilometrów w cel z dokładnością ok. 10 metrów.

Kilka rodzajów głowic bojowych o wadze 240 kg każda jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi szczególnie ważne obiekty – centra dowodzenia, miejsca wojskowej koncentracji, stanowiska rakiet czy instalacje infrastruktury krytycznej wroga: ośrodki łączności czy elektrownie. Precyzyjnie naprowadzane wojskowym systemem GPS pociski mogą na znaczne odległości neutralizować także okręty przeciwnika.

Latające cysterny i „Narew"

Mimo obecnych politycznych zawirowań wciąż spory potencjał na rozwijanie wspólnych przedsięwzięć zawiera podpisana w 2017 r. umowa o współpracy między PGZ i Israel Aerospace Industries oraz Elta.

Grupa IAI o rocznych przychodach 4 mld dol., zatrudniająca 15 tys. specjalistów , 73 proc swojej produkcji przeznacza na rynek wojskowy. W Polsce firma, razem ze swą spółką zależną Elta Systems wyspecjalizowaną w dziedzinie radiolokacji, oferuje współpracę w dziedzinie systemów bezzałogowych, jest też gotowa podzielić się wiedzą i doświadczeniem w adaptowaniu cywilnych samolotów do roli wojskowych latających cystern, przystosowanych do tankowania bojowych statków powietrznych w locie.

Joseph Weiss, prezes IAI jeszcze w zeszłym roku proponował współpracę w dziedzinie potrzebnych Polsce technologii rakietowych. Zapewniał, że jego firma jest gotowa współdziałać z PGZ przy planowanej budowie tarczy powietrznej krótkiego zasięgu „Narew". - Dysponujemy pełnym know-how to tworzenia zintegrowanych systemów obrony przeciwlotniczej operującej na dystansie 30-35 km , wykorzystujących całe spektrum precyzyjnej amunicji w tym kierowanych pocisków Arrow rozwijanych przez IAI – zapewniał w Warszawie prezes Weiss.

Szefowie PGZ podkreślają inny nie mniej ważny aspekt potencjalnej u kooperacji: - Strona izraelska nie widzi przeszkód by negocjować z polskim przemysłem warunki produkowania rakietowej broni nie tylko dla Sił Zbrojnych RP, ale także na rynki trzecie.

Cenny partner

Michał Likowski redaktor naczelny fachowego pisma Raport WTO twierdzi, że decydentów z polskiego MON powinny zainteresować oferty zbrojeniowej współpracy z Tel Awiwem, bo izraelskie systemy nie ustępują jakością ale są wyraźnie tańsze od amerykańskich a firmy dysponują pełnymi prawami do produktu i eksportu precyzyjnej broni.

– A to kluczowa sprawa gdy chce się rozwijać u siebie licencyjną produkcję- mówi ekspert

Nie trzeba było by przy pozyskiwaniu wrażliwych technologii pokonywać typowych dla USA wyjątkowo restrykcyjnych barier chroniących najnowocześniejsze konstrukcje zbrojeniowe z Ameryki – mówi Likowski.

Redaktor raportu dodaje, że w transakcjach z Izraelem możemy liczyć także na inne korzyści , m.in. dostęp do technologii produkcji precyzyjnej amunicji czołgowej 120 mm, czy pocisków naprowadzanych dla zestawów Langusta z HSW – czterdziestolufowych wyrzutni rakiet o zasięgu 40 km. Polem współpracy może być też dostęp do rozwiązań w dziedzinie pojazdów bezzałogowych.

- Eksportujemy nasze rakietowe systemy do kilkunastu krajów, od Ameryki Południowej po armie kilku państw byłego ZSRR. Ale do wielu rynków zamkniętych dziś dla Tel Awiwu łatwiejszy dostęp będzie miał na pewno polski producent. I tę możliwość można wykorzystać – przekonywali jeszcze kilka miesięcy temu w 2017 r. w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele izraelskich firm.

Polski sektor obronny który od lat produkuje w skarżyskim Mesko na licencji Rafaela przeciwpancerne, wyrzutnie i pociski Spike, zainteresowany jest zwłaszcza najnowszymi technologiami w dziedzinie kierowanych rakiet, zaawansowanej, precyzyjnej amunicji artyleryjskiej, czy dronów.

Kiedy w końcu 2017 roku rozmowy z Amerykanami (Lockheed Martin) w sprawie kooperacji przemysłowej przy wyposażaniu wojsk lądowych w zestawy rakietowe dalekiego zasięgu dla sił lądowych (program Homar) znalazły się w impasie, szefowie Polskiej Grupy Zbrojeniowej powrócili do przerwanych pół roku wcześniej negocjacji m.in. z Israel Military Industries czy Israel Aerospace Industries - firm, które są w Izraelu najważniejszymi producentami rakiet, amunicji, pojazdów wojskowych, systemów radarowych i elektroniki umożliwiającej precyzyjne naprowadzanie pocisków.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce
Biznes
Naprawa samolotu podczas lotu
Materiał partnera
Cyfrowe wyzwania w edukacji
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami