Po korekcie przez szefa MON Antoniego Macierewicza strategicznych planów zwalczania zagrożeń na morzu do 2030 r. już wiadomo, że realizacja wielu przedsięwzięć wydłuży się w czasie. Mimo optymistycznych planów ministra jest mało prawdopodobne, że do końca tego roku uda się wynegocjować kluczową i już opóźnioną umowę na pozyskanie okrętów podwodnych uzbrojonych w rakiety manewrujące. To ogromne i wyjątkowo skomplikowane przedsięwzięcie.

Pułkownik Marek Pluta, nowy szef Inspektoratu Uzbrojenia w MON, w czwartek podczas II Forum Bezpieczeństwa Morskiego Państwa potwierdził, że znów przesunie się (prawdopodobnie na 2018 r.) termin dokończenia ORP „Ślązak" (to dawna, prześladowana przez pecha korweta Gawron, którą marynarze już nazywają ORP „Nigdy").Tym razem na przeszkodzie stoi procedura sprzedaży przez syndyka pozostającej w stanie upadłości Stoczni Marynarki Wojennej (wykonawcy „Ślązaka"). Już zdecydowano, że stocznię za państwowe pieniądze (z dokapitalizowania) wykupi nowo utworzona spółka zależna Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Transakcja, wyceniana na co najmniej 300 mln zł, jest w końcowej fazie. – To było konieczne posunięcie, państwo musi dysponować potencjałem do budowy morskich broni. Poza tym ratujemy gdyński symbol i okrętowe tradycje – ocenia poseł Michał Jach (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Według informacji IU MON do 2022 r. trafią do służby trzy najnowsze niszczyciele min Kormoran II budowane przez prywatną gdańską stocznię Remontowa Holding. W czasie (do 2024 r.) rozłożone zostaną zamówienia na trzy okręty obrony wybrzeża (program „Miecznik") i trzy patrolowce („Czapla"). – Plany MON znamy. Czekamy na decyzje o zamówieniach – wskazywali w czwartek podczas forum przedsiębiorcy.