Walka o byt
Stephen Bannon, który zaprzecza oskarżeniom, że jest rasistą albo sympatykiem białych suprematystów, nie ma też najlepszych relacji z gen. Johnem Kellym, nowym szefem sztabu w Białym Domu. Kelly powiedział podobno prezydentowi, że nie będzie tolerował podchodów Bannona, któremu zarzuca się wycieki do mediów niesmacznych historii dotyczących ludzi z otoczenia prezydenta, toczenie bojów z Jaredem Kushnerem oraz stworzenie własnej kliki w Zachodnim Skrzydle Białego Domu.
Kelly w Białym Domu pracuje od niedawna, więc ma nadal duży autorytet u prezydenta, a to oznacza, że Bannon może dołączyć do coraz większego grona byłych bliskich współpracowników Trumpa, którzy wypadli z łask i zostali usunięci. „Pracowanie dla Trumpa przypomina walkę o utrzymanie się na dworze angielskiego króla Henryka VIII" – żartują podobno ludzie z administracji prezydenta.
Rośnie też napięcie na linii Donald Trump – przewodniczący republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell. Prezydent na nim wyładowuje ostatnio swoje rozczarowanie tym, że republikański Kongres od początku jego kadencji nie zatwierdził żadnej ważnej ustawy.
W czasie kampanii prezydenckiej Donald Trump obiecał wyborcom wycofanie Obamacare, reformę systemu podatkowego oraz większe nakłady na infrastrukturę. Kongres nie zatwierdził jeszcze żadnej z ustaw, które umożliwiłyby zrealizowanie obietnic wyborczych. – McConnell powinien zabrać się do roboty – powiedział prezydent. Krytyczne uwagi Trumpa pod adresem wpływowego senatora sprawiły, że prasa zaczęła się zastanawiać, czy będzie on kolejną osobą, która padnie ofiarą prezydenckiego gniewu.
Wygórowane oczekiwania
Senator McConnell, znany z samodyscypliny i powściągliwego sposobu bycia, raczej stara się unikać publicznej konfrontacji z prezydentem. W krytyce prezydenta ograniczał się ostatnio do komentowania jego nawyku tweetowania. Na wiosnę przyznał, że prezydenckie wypowiedzi na tym portalu społecznościowym utrudniają pracę Kongresu. Natomiast ubiegłotygodniowa lawina prezydenckiej krytyki nastąpiła po tym, jak McConnell w akcie nietypowej dla siebie odwagi stwierdził, że Biały Dom usiłuje nakładać „sztuczne wymagania czasowe" w wielomiesięcznej debacie na temat systemu ubezpieczeń zdrowotnych. – Nasz nowy prezydent nigdy nie pracował w ustawodawstwie i moim zdaniem miał wygórowane oczekiwania co do tego, w jakim tempie zatwierdzane są ustawy w demokratycznym procesie – powiedział.
Zdaniem obserwatorów tak napięte relacje między republikańskim prezydentem a jego własnym ugrupowaniem w Senacie nie mają precedensu w najnowszej historii politycznej Stanów Zjednoczonych. Oprócz tego, że Trump otwarcie krytykuje polityków, to jego zwolennicy sponsorują kampanie reklamowe skierowane przeciwko republikańskim kandydatom do Senatu.