USA-Korea Północna: Donald Trump znów wierzy w szczyt z Kim Dzong Unem

W czwartek prezydent USA zapowiedział w liście do dyktatora, że zrywa rozmowy pokojowe. Dwa dni później uznał, że spotkanie 12 czerwca w Singapurze znów jest aktualne.

Aktualizacja: 28.05.2018 08:43 Publikacja: 27.05.2018 18:48

USA-Korea Północna: Donald Trump znów wierzy w szczyt z Kim Dzong Unem

Foto: AFP

Biały Dom zapewniał z całym przekonaniem, że każde słowo było w piśmie podyktowane przez prezydenta osobiście. Znalazło się w nim nie tylko stwierdzenie, że amerykański przywódca nie widzi możliwości kontynuowania procesu pokojowego „po niezwykle agresywnych" komentarzach ze strony Pjongjangu, ale także sugestia, że Donald Trump mógłby użyć broni jądrowej.

Ale zaraz po niespodziewanej inicjatywie Trumpa prezydent Korei Południowej Moon Jae-in wystąpił o rozmowy w cztery oczy z Kim Dzong Unem. Doszło do nich w sobotę na granicy obu państw. Zdaniem Moon Jae-ina komunistyczny przywódca nadal chce „pełnej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego".

Jednak stara się także uzyskać gwarancje bezpieczeństwa dla swojego reżimu i siebie samego, a także zapewnienie, że Stany Zjednoczone zaprzestają wrogich działań wobec Korei Północnej.

Sam Kim Dzong Un oświadczył, że „jest gotowy spotkać się w każdej chwili" z Trumpem. Pomysł szczytu poparły także Chiny.

W serii tweetów w sobotę i niedzielę miliarder uznał, że „rozmowy z Koreą Północną posuwają się bardzo dobrze", zaś szczyt, jak wcześniej, jest planowany na 12 czerwca w Singapurze. „Zobaczymy, co się stanie" – zastrzegł jednak Trump. Na początku tego tygodnia mają się spotkać w Singapurze delegacje obu krajów.

Moon Jae-in powiedział także, że rozważane jest ustanowienie gorącej linii między Pjongjangiem a Waszyngtonem, być może również z udziałem Seulu.

Zdaniem amerykańskich mediów Trump zdecydował się na zerwanie rozmów po tym, jak północnokoreański reżim nie tylko zaczął znów grozić Amerykanom atakiem jądrowym, ale także uznał za durnia wiceprezydenta Mike Pence'a, zaś północnokerańska delegacja nie stawiła się na spotkanie w Singapurze, gdzie miały być omawiane szczegóły rozmów.

Do zaostrzenia stanowiska Kim Dzong Una skłoniło z kolei porównanie przez Waszyngton negocjacji z Koreą Północną do tych prowadzonych z Libią.

W 2003 r. Muammar Kaddafi zrezygnował z bardzo jeszcze prymitywnego programu jądrowego. Ale w 2011 r. nie miał środków, aby przeciwstawić się interwencji Francji i Wielkiej Brytanii, po czym został zamordowany.

James Hoare, który zakładał ambasadę Wielkiej Brytanii w Pjongjangu, wskazuje jednak „Rzeczpospolitej", że kłopoty wiążą się przede wszystkim z nadmiernym pośpiechem, z jakim prezydent Trump chce doprowadzić do szczytu w Singapurze i wielkiego sukcesu dyplomatycznego. Wciąż nie wiadomo bowiem, co miałaby oznaczać „denuklearyzacja" Korei Północnej i kto by ją skontrolował. Przed kilkadziesiąt lat komunistyczny reżim zbudował ogromne instalacje podziemne. Zdaniem Hoare'a wydaje się wykluczone, aby północnokoreański dyktator całkowicie zrezygnował z broni, która daje mu bezpieczeństwo.

Biały Dom zapewniał z całym przekonaniem, że każde słowo było w piśmie podyktowane przez prezydenta osobiście. Znalazło się w nim nie tylko stwierdzenie, że amerykański przywódca nie widzi możliwości kontynuowania procesu pokojowego „po niezwykle agresywnych" komentarzach ze strony Pjongjangu, ale także sugestia, że Donald Trump mógłby użyć broni jądrowej.

Ale zaraz po niespodziewanej inicjatywie Trumpa prezydent Korei Południowej Moon Jae-in wystąpił o rozmowy w cztery oczy z Kim Dzong Unem. Doszło do nich w sobotę na granicy obu państw. Zdaniem Moon Jae-ina komunistyczny przywódca nadal chce „pełnej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762