Po oskarżeniach Donalda Trumpa: USA żyją teorią spiskową

Spiskowa teoria podsłuchowa na chwilę zawładnęła amerykańską polityką.

Aktualizacja: 08.03.2017 05:36 Publikacja: 07.03.2017 17:27

Szef FBI James Comey (z prawej) zwrócił się do Departamentu Sprawiedliwości z prośbą o sprostowanie

Szef FBI James Comey (z prawej) zwrócił się do Departamentu Sprawiedliwości z prośbą o sprostowanie oskarżeń prezydenta.

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

Za to, o co prezydent Donald Trump oskarżył swojego poprzednika, Barack Obama mógłby być odwołany z urzędu, gdyby go jeszcze sprawował. Źródeł afery można doszukać się w konserwatywnym programie radiowym, którego gospodarz Mark Levin stwierdził, że prezydent Obama wykorzystał „narzędzia rządowe do podsłuchiwania republikanów, którzy chcieli zająć jego miejsce". – To skandal – stwierdził, nie podając źródeł ani dowodów potwierdzających prawdziwość stwierdzeń.

W piątek rano, te niepotwierdzone doniesienia nabrały większego rozgłosu, gdy powtórzył je konserwatywny portal Breitbart News, którym zarządzał kiedyś obecny strateg prezydenta Trumpa Stephen Bannon. Niecałą dobę później Donald Trump w serii wpisów na Twitterze oskarżył swojego poprzednika o podsłuchiwanie i szpiegowanie go w czasie kampanii prezydenckiej. „To jest Nixon/Watergate. Zły (albo chory) facet!" – napisał Trump, nie podając żadnych dowodów.

Skutecznie jednak wprowadził zamęt w amerykańskiej polityce: media w weekend huczały od domniemań i prób dotarcia do dowodów na temat podsłuchów w Trump Tower i kampanii obecnego prezydenta.

Sobotnie wpisy na Twitterze nie były pierwszymi szokującymi twierdzeniami bez pokrycia, wypowiedzianymi przez Donalda Trumpa. Wcześniej np. twierdził, że trzy miliony nieuprawnionych osób głosowało w listopadzie na Hillary Clinton, dzięki czemu zdobyła więcej głosów indywidualnych. Do tej pory nie znaleziono na to dowodów.

Nie pierwszy też raz Trump wysunął oskarżenia w stosunku do Baracka Obamy. Przez lata twierdził, że Obama nie urodził się w USA, co by go dyskwalifikowało ze stanowiska prezydenckiego. Obiecywał śledztwo w tej sprawie, ale wycofał się z niego w czasie kampanii. W ubiegłym roku Trump określił Obamę „największym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych" i oskarżył go o „założenie ISIS", natomiast pod koniec lutego stwierdził, iż Obama podżega do protestów przeciwko niemu.

Napięcia między byłym a obecnym prezydentem to nic nowego w historii Stanów Zjednoczonych. Herbert Hoover regularnie krytykował Franklina D. Roosevelta, który antagonizował swojego poprzednika. Harry Truman nie rozmawiał z Dwightem Eisenhowerem, a Ronald Reagan winił Jimmy'ego Cartera za bałagan w kraju, jaki po nim odziedziczył.

Jednak zdaniem historyków to, z czym mamy do czynienia obecnie, nie ma porównania z żadną z tamtych sytuacji. „Trump przeszedł wszystkich w atakach na Obamę" – stwierdził Robert Dallek, historyk i autor książek o amerykańskich prezydentach.

Rzecznik prasowy byłego prezydenta zaprzeczył pomówieniom o rzekomym założeniu podsłuchów w telefonach sztabu wyborczego Trumpa, dyrektor FBI James Comey zwrócił się do Departamentu Sprawiedliwości z prośbą o sprostowanie oskarżeń prezydenta, a James Clapper – były dyrektor wywiadu amerykańskiego powiedział w wywiadzie dla programu „Meet the Press" na kanale NBC, że za jego kadencji nie były zakładane żadne podsłuchy w kampanii Donalda Trumpa. Biały Dom natomiast powoływał się na „liczne doniesienia prasowe", które miały dowodzić o podsłuchach. Jednak żadne z tych źródeł nie potwierdzało, iż administracja Obamy nakazała podłożenie podsłuchów w telefonach sztabu Donalda Trumpa. Zamiast tego „New York Times" donosił, iż kilka osób z otoczenia Trumpa objętych jest śledztwem w sprawie ich powiązań z Rosjanami i że poddano analizie przechwycone próby komunikacji z Rosjanami. Nie było mowy o podsłuchiwaniu ludzi z otoczenia Trumpa, ale o monitorowaniu Rosjan i rosyjskiego przedstawicielstwa w USA, to z kolei należy do standardowych praktyk wywiadu amerykańskiego.

– Moim zdaniem prezydent [Trump] nie miał racji, twierdząc, że prezydent Barack Obama założył podsłuch w jego rezydencji na Manhattanie – stwierdził były prokurator generalny Michael B. Mukasey w jednym z programów telewizyjnych. – Jednak ma rację, iż prowadzony był monitoring za pozwoleniem Departamentu Sprawiedliwości, który autoryzuje kontrolowanie obcokrajowców podejrzewanych o szpiegostwo.

Demokraci ostro skrytykowali pomówienia ze strony prezydenta Trumpa. Republikanie ostrożnie tłumaczyli, że jeżeli administracja Obamy złamała prawo, to na pewno są na to dowody i zostaną wyciągnięte konsekwencje.

W poniedziałek jednak liderzy Partii Republikańskiej żyli już planem zmian w systemie ubezpieczeń zdrowotnych. Zarówno przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan jak i lider większości w Senacie Mitch McConnell z entuzjazmem rozmawiali na temat republikańskich planów odwołania tzw. Obamacare i powstrzymywali się od komentarzy na temat niepotwierdzonych oskarżeń o podsłuchach. Kongresowi śledczy stwierdzili, że rozpatrywać będą oskarżenia prezydenta przy okazji trwającego śledztwa w sprawie domniemanej ingerencji Rosji w ubiegłoroczne wybory.

Korespondencja z Nowego Jorku

Za to, o co prezydent Donald Trump oskarżył swojego poprzednika, Barack Obama mógłby być odwołany z urzędu, gdyby go jeszcze sprawował. Źródeł afery można doszukać się w konserwatywnym programie radiowym, którego gospodarz Mark Levin stwierdził, że prezydent Obama wykorzystał „narzędzia rządowe do podsłuchiwania republikanów, którzy chcieli zająć jego miejsce". – To skandal – stwierdził, nie podając źródeł ani dowodów potwierdzających prawdziwość stwierdzeń.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia