Portale kontra hotele: czas na „dobrą zmianę”

Polacy, tak jak Niemcy i Francuzi, powinni zrozumieć, że należy chronić rynek hoteli przed finansowym drenażem przez portale rezerwacyjne – pisze ekspert Krzysztof Szadurski.

Aktualizacja: 26.01.2016 07:55 Publikacja: 26.01.2016 06:50

Portale kontra hotele: czas na „dobrą zmianę”

Foto: Bloomberg

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) nazywa ich przedsiębiorcami prowadzącymi internetowe platformy rezerwacji zakwaterowania, w żargonie hotelarzy to OTAs, czyli Online Travel Agents (agenci stale pośredniczący za wynagrodzeniem przy zawieraniu przez internet z gośćmi hotelowymi umów na rzecz dających zlecenie hoteli).

Spośród OTAs najskuteczniejszymi okazały się Booking.com, Expedia i HRS. W krótkim czasie stworzyły globalny oligopol na rynku rezerwacji zakwaterowania przez internet. Hotelarze bezradnie obserwowali, jak rosną dwucyfrowe prowizje ich pośredników i kurczy się liczba konkurujących ze sobą OTAs.

Prawo sprzyja pośrednikom

Przyczyna dominacji kilku OTAs nad blisko milionem obiektów na całym świecie ma charakter prawny. Chodzi o narzucaną hotelom w umowach adhezyjnych tzw. klauzulę najwyższego uprzywilejowania (most favoured nation clause, MFN). Zgodnie z nią hotele gwarantują OTAs nie mniej korzystne niż w pozostałych kanałach dystrybucji: ceny pokoi, ich dostępność, a także warunki rezerwacji i jej anulowania. Powyższe uwarunkowania współpracy sprawiają, że powszechnie stosowana klauzula MFN ma negatywny wpływ na konkurencję i konsumentów.

Hotele nie mogą bezpośrednio w internecie konkurować ceną swoich usług, a jedynie za pośrednictwem. Nie mają też możliwości oferowania innym internetowym pośrednikom niższych cen w zamian za niższe prowizje, przez co nie rozwija się konkurencja dla dominujących OTAs. I wreszcie goście hotelowi nie mają dostępu przez internet do usług hotelowych tańszych niż po cenach dostępnych na portalach należących do dominujących OTAs. Ponadto klauzula MFN formalnie wyczerpuje znamiona porozumienia cenowego ustalającego ceny minimalne, które jest nieważne z mocy prawa (art. 101 Traktatu o funkcjonowaniu UE, art. 6 Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów). Sankcją za takie praktyki ograniczające konkurencję jest kara pieniężna w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu. Taka sama kara grozi zarówno OTAs, jak i hotelom będącym stroną nielegalnych porozumień cenowych.

Powszechnie krytykowana przez hotelarzy klauzula stała się przedmiotem badania urzędów antymonopolowych kilkunastu krajów. W reakcji wiodące OTAs wykreowały zmodyfikowany, łagodniejszy model klauzuli, tzw. wąską klauzulę MFN (narrow MFN). Zabrania ona hotelom swobodnego kształtowania ceny jedynie w ich własnych kanałach dystrybucji online (hotelowe strony WWW, wyszukiwarki internetowe) oraz dopuszcza konkurencję cenową za pomocą innych internetowych pośredników. Jest to oczywisty krok w dobrą stronę, ale nadal nielegalny i poczyniony kosztem hoteli oraz konsumentów.

Brak jednego głosu

Pierwszy werdykt w sprawie klauzuli MFN wydał 20 grudnia 2013 r. niemiecki Bundeskartellamt (BKA) wobec rodzimego HRS, delegalizując w Niemczech od 1 marca 2014 r. klauzulę MFN stosowaną przez HRS. BKA wezwał też Booking.com i Expedię do dobrowolnego zaniechania stosowania podobnych antykonkurencyjnych praktyk.

W kwietniu 2015 r. Booking.com doprowadził do zawarcia pięcioletniej ugody z urzędami antymonopolowymi Francji, Włoch i Szwecji, sankcjonującej wąską klauzulę MFN. Urzędy antymonopolowe Irlandii, Danii, Grecji, Wlk. Brytanii, Holandii, Szwajcarii, Węgier i Polski uznały, że zastąpienie dotychczasowej klauzuli MFN wąską klauzulą jest satysfakcjonujące, i zakończyły swoje postępowania. Zignorowano przemycony w wąskiej klauzuli MFN antykonkurencyjny mechanizm, według którego hotele nadal nie mogą bezpośrednio oferować w internecie konsumentom cen lepszych od dostępnych na portalach rezerwacyjnych.

Jedynym europejskim urzędem antymonopolowym, który konsekwentnie zwalcza wszelkie przejawy ograniczania konkurencji za pomocą klauzul MFN, jest niemiecki BKA, który 23 grudnia 2015 r., dwa lata po przegranej HRS, wydał w sprawie Booking.com postanowienie zakazujące temu pośrednikowi stosowania w Niemczech po 31 stycznia 2016 r. również wąskiej klauzuli MFN (postanowienie nieprawomocne, zapowiedziane odwołanie). Należy się spodziewać, że rozstrzygnięcie BKA w trwającym jeszcze postępowaniu przeciw Expedii będzie identyczne.

Tym samym pogłębiła się pomiędzy krajowymi urzędami antymonopolowymi rozbieżność w wykładni europejskiego prawa, która może skutkować interwencją KE.

UOKiK zakończył postępowanie dotyczące podejrzenia stosowania praktyk ograniczających konkurencję przez Booking.com, Expedię i HRS już w rok od zainicjowania go w październiku 2014 r. przez Hotele Warszawskie Syrena. Polski urząd ogłosił, że „zastrzeżeń nie budziła natomiast tzw. wąska klauzula, zgodnie z którą cena, dostępność pokoi i inne warunki oferowane przez platformę nie mogą być mniej korzystne jedynie od tych oferowanych na stronie internetowej hotelu, hostelu czy apartamentu". UOKiK wykazał nie tylko daleko idący oportunizm, pospiesznie powielając zapatrywanie większości europejskich urzędów antymonopolowych, ale poszedł nawet dalej niż one w rozstrzygnięciach na niekorzyść rodzimych obiektów turystycznych. W istocie proklamował powszechny i bezterminowy zakaz konkurowania ceną (oraz pozostałymi warunkami rezerwacji) wobec wszystkich OTAs nie tylko przez polskie hotele, ale też hostele i apartamenty na ich własnych stronach internetowych, dając tym samym przyzwolenie na narzucanie wąskiej klauzuli MFN przez pośredników niekorzystających do tej pory z tego instrumentu. Od powyższej decyzji nie przysługują żadne środki odwoławcze, co oznacza że spawa jest definitywnie zamknięta.

Koło ratunkowe w Sejmie

Szkodliwa dla hoteli oraz konsumentów polityka UOKiK może zostać skorygowana jedynie przez zmiany w prawie, gwarantujące polskim hotelom podmiotowość równorzędnych uczestników gospodarki rynkowej, której podstawowym mechanizmem jest konkurowanie ceną, dziś upośledzone na rynku rezerwacji zakwaterowania przez internet.

Za wzór powinno służyć francuskie Zgromadzenie Narodowe, które unicestwiło ugodę rodzimego urzędu antymonopolowego z Booking.com, uchwalając ustawę tzw. Macron Law. Wprowadziła ona od 6 sierpnia 2015 r. prawną regulację stosunków francuskich hoteli z OTAs, dzięki której hotele mogą oferować wszędzie niższe ceny niż OTAs, a w szczególności na własnych stronach internetowych. Dotychczasowe umowy z hotelami przestają obowiązywać, nowe zaś muszą mieć charakter umów agencyjnych, według których OTAs działają w imieniu i na zlecenie hoteli. Prowizje agentów muszą być ustalane w samej w umowie. Nowe zasady obowiązują niezależnie od kraju siedziby agenta, a wysoka kara pieniężna za ich nieprzestrzeganie będzie nakładana tylko na OTAs.

Zdecydowanie negatywne stanowisko w sprawie decyzji krajowych urzędów antymonopolowych akceptujących wąską klauzulę MFN zajęło europejskie stowarzyszenie hoteli, restauracji i kawiarni HOTREC. Również Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego (IGHP), największa hotelowa organizacja samorządowa w Polsce, będąca członkiem HOTREC, przedstawiła w styczniu 2016 r. prezesowi UOKiK swoją krytyczną opinię na temat jego decyzji. Jednocześnie IGHP przygotowuje propozycję inicjatywy ustawodawczej, wzorowaną na francuskich rozwiązaniach.

Wydaje się, że obecna polityczna atmosfera powinna sprzyjać zmianom legislacyjnym służącym poprawie konkurencyjności 2,5 tys. polskich hoteli będących głównie małymi i średnimi przedsiębiorcami, tworzącymi miejsca pracy, płacącymi w Polsce podatki i stymulującymi polski eksport w turystyce. Niemcy i Francuzi rozumieją, że należy chronić taki rynek przed jego finansowym drenażem (prowizje OTAs wynoszą przeważnie 15–23 proc. ceny pokoju sprzedanego za ich pośrednictwem). Jeżeli podobną mądrość wykaże Sejm, warto już teraz rozpocząć odczarowywanie „gwarancji najlepszej ceny" kuszącej na portalach rezerwacyjnych: w świecie bez klauzuli MFN konsumenci jak dotychczas znajdą za pośrednictwem portali najprościej i najszybciej interesujący ich hotel, lecz już niekoniecznie za najniższą możliwą cenę, która będzie prawdopodobnie oferowana w rezerwacji bezpośredniej na stronie hotelu, do której dotarcie będzie jednak kosztowało kilka dodatkowych kliknięć. Na razie żyjemy w państwie, które taką możliwość blokuje.

Autor jest prezesem zarządu Hoteli Warszawskich Syrena Sp. z o.o. i wiceprezesem zarządu Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) nazywa ich przedsiębiorcami prowadzącymi internetowe platformy rezerwacji zakwaterowania, w żargonie hotelarzy to OTAs, czyli Online Travel Agents (agenci stale pośredniczący za wynagrodzeniem przy zawieraniu przez internet z gośćmi hotelowymi umów na rzecz dających zlecenie hoteli).

Spośród OTAs najskuteczniejszymi okazały się Booking.com, Expedia i HRS. W krótkim czasie stworzyły globalny oligopol na rynku rezerwacji zakwaterowania przez internet. Hotelarze bezradnie obserwowali, jak rosną dwucyfrowe prowizje ich pośredników i kurczy się liczba konkurujących ze sobą OTAs.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami