– Sprawiedliwości stało się zadość – tak zgodnie oceniali decyzję SN i sędziowie, i prokuratorzy.
Zadowolony był również podsądny i jego pełnomocnik Zbigniew Ćwiąkalski. Decyzję ogłoszono w południe w największej sali SN. Przysłuchiwała się jej rodzina Tomasza Komendy i dziennikarze. Mężczyzna nie krył wzruszenia. – To najważniejszy dzień w moim życiu – mówił po opuszczeniu sali.
Sędzia sprawozdawca przypomniał, że już kilka dni po zamordowaniu 15-latki w dwóch następujących po sobie policyjnych notatkach pojawił się Ireneusz M., który towarzyszył nastolatce po wyjściu z dyskoteki. To on został wytypowany jako potencjalny sprawca.
– Czynności wówczas podjęte wobec tej osoby nie doprowadziły do przedstawienia jej zarzutów. Po latach okazało się, że wskazana wtedy osoba jest podejrzaną w tej sprawie – przypominał sędzia. Mówił, że wniosek prokuratorów liczył 100 stron i zawierał 18 punktów, w których wskazano dowody, że to nie Komenda dopuścił się zbrodni. Sędzia podkreślił, że najistotniejszym z dowodów była ekspertyza biegłych z Poznania. To tamtejsi naukowcy jeszcze raz porównywali ślady ugryzień pozostawionych na ciele nastolatki ze śladami zębów mężczyzny.
– Biegli w sposób zdecydowany wykluczyli możliwość pozostawienia śladów przez Tomasza Komendę – przekazał sędzia.