Rz: Czy powoływanie się, panie profesorze, na formułę Radbrucha AD 2018 nad Wisłą, jak np. przy okazji zatrzymania Frasyniuka, jest uzasadnione, zwłaszcza w ustach prawników?
Michał Romanowski: Formuła Radbrucha pozwala uznać za bezprawne legalnie ustanowione prawo, gdy drastycznie narusza ono normy moralne. Radbruch dostrzegł pułapkę założenia, że litera prawa wyznacza jego treść. Ową pułapkę pozytywizmu prawniczego ilustruje stwierdzenie Kanta: „Słuszność jest jak niema bogini". W takim ujęciu prawnicy stają się narzędziem w ręku władzy, a nie rzecznikami prymatu rządów prawa nad rządami ludzi. Formuła Radbrucha była aktem rozpaczy wybitnego prawnika, który w obowiązującym prawie niemieckim nie widział możliwości zastosowania sankcji za zbrodnie władzy przeciwko człowiekowi.
Czy w takim razie ma sens sięganie po nią obecnie?
Po pierwsze, nie ma pewności, czy jest współcześnie niezbędna, gdy są mechanizmy zabezpieczające w postaci konstytucji, norm prawa międzynarodowego i sądów międzynarodowych chroniących prawa człowieka. Po drugie, wydaje mi się, że spór, który toczy się w Polsce, nie dotyczy drastycznego naruszenia norm moralnych przez legalnie ustanowione prawo (a do tego ma zastosowanie formuła Radbrucha), ale tego, czy uchwalane ustawy są legalne w świetle konstytucji. Tak długo, jak długo uznajemy, że konstytucja stoi na straży podstawowych praw i wolności człowieka, nie ma miejsca dla formuły Radbrucha. Inną kwestią jest przestrzeganie konstytucji, ale to problem z obszaru stosowania, a nie stanowienia prawa. Dodatkowo, w świetle polskiej konstytucji (preambuła oraz w szczególności jej art. 1 i 2) litera prawa nie wyznacza jego treści. Tę wyznacza cel ustanowionej normy prawnej (w tym jej duch), tak aby słuszność nie była – jak u Kanta – niemą boginią. Cel normy prawnej musi odpowiadać preambule konstytucji, w szczególności jej art. 1 oraz 2, które wyjaśniają nam cel stanowienia prawa.
Litera prawa jest zatem jakby jedynie nośnikiem normy prawnej?