Żebranie: zakazać czy nie

Od kilku lat Szwedzi debatują o delikatnej materii: czy wprowadzić zakaz żebrania na ulicach i placach miast i miasteczek. Jego zwolennicy chcą delegalizacją chronić żebraków przed wykorzystywaniem przez gangi. Czy można ludziom zabronić być biednymi? – pytają przeciwnicy zakazu.

Aktualizacja: 08.10.2017 13:13 Publikacja: 08.10.2017 13:00

Żebranie: zakazać czy nie

Foto: AdobeStock

Jako pierwsza w kraju o delegalizacji żebractwa i prawa do campingu w kilku publicznych miejscach zadecydowała gmina Vellinge. Zakaz natychmiast jednak zaskarżyło do sądu administracyjnego w Malmö Centrum ds. Praw Społecznych i organizacja Civil Rights Defenders. – Osoba, która mieszka w gminie, może zażądać zbadania legalności zakazu żebrania i my reprezentujemy tego mieszkańca – tłumaczyła organizacja. Jej zdaniem zakaz w Vellinge nie jest konieczny. Może być bowiem wykorzystany do celów politycznych. Gmina ma prawo wprowadzać specjalne reguły, by zachować porządek w publicznym miejscu. Przepisy jednak nie służą temu, by wyeliminować uczucie dyskomfortu wywołane oglądaniem biedy.

Proszenie o pieniądze nie zakłóca na tyle porządku, by legitymizować zakaz. Centrum Praw Społecznych i Civil Rights Defenders kwestionuje traktowanie żebrzących osób, które siedzą lub stoją na placu i werbalnie lub za pomocą afiszu proszą o pomoc, jako zakłócające porządek. Takie podejście stoi też w sprzeczności z aktem o wolności wypowiedzi, bo żebranina jest wyrazem poglądów, oraz z prawem o niedyskryminacji. Dotknie bowiem przede wszystkim mniejszość Romów z Bułgarii i Rumunii. Zastosowanie prawa w praktyce oznacza problemy z wyznaczeniem, kto żebrze pasywnie lub prosi o wsparcie w inny sposób lub tylko przebywa w danej okolicy. Zakaz zatem zawiera znaczne ryzyko arbitralnych osądów. W opinii organizacji protestujących przeciw decyzji w Vellinge potrzebujących można wspierać nie restrykcjami, ale próbami oferowania im pracy.

O tym, że kwestia zwalczenia zbierania datków na ulicy nie jest rzeczą prostą i jednoznaczną, niechaj świadczy postawa byłego rządowego „koordynatora żebraniny" Martina Valfridssona. Otóż były koordynator zajmujący się migrantami UE, stwierdził w raporcie z ubiegłego roku, że zakaz nie rozwiązałby problemu żebrania w Szwecji i w dalszej perspektywie nie pomógłby wydobyć się ludziom z biedy. Valfridsson nawoływał też Szwedów, by nie wrzucali pieniędzy do kubków żebrzących, ponieważ nie stanowi to antidotum na cokolwiek. Jego zdaniem, z pieniędzy większą korzyść będą miały różne organizacje w krajach, z których pochodzą migranci.

Tymczasem były sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, a obecnie sędzia zmienił zdanie, gdy zapoznał się z filmem dokumentalnym telewizji norweskiej NRK. NRK prawie dwa lata podpatrywała działanie siatki złożonej z około 140 osób w Bergen. Siatka zarządzała żebraniem, a jednocześnie prostytucją i kradzieżami. Telewizja pokazała, jak osoby znajdujące się najwyżej w jej hierarchii żyją dostatnio, zmuszając Rumunów do sprzedawania seksu i żebrania.

Zobaczywszy to brutalne wykorzystywanie ludzi, Martin Valfridsson skonstatował, że nie może milczeć w sprawie, dlatego opowiada się za zbadaniem możliwości zakazu żebrania w całym kraju. W jego opinii poprzez zabronienie żebrania łatwiej będzie się rozprawić z przestępczością, szantażem i handlem ludźmi. Jednocześnie podkreśla, że zakaz będzie służył za instrument ochrony osób narażonych na biedę i wykorzystywanych.

Zakaz na skalę krajową rozważa też Umiarkowana Partia Koalicyjna. Rzecznik prawny ugrupowania Tomas Tobe mówi, że Szwecja nie jest otwartym krajem dla wszystkich obywateli w Europie, którzy znajdują się trudnej sytuacji. I nie uważa, by miała legalizować widoczną na ulicach i placach całego kraju żebraninę. To trzeba zastopować – zawyrokował.

Sprawę zakazu w Vellinge ostatecznie rozstrzygnie zarząd wojewódzki gminy w Skane. Ma orzec, czy zmiany w lokalnych przepisach odnoszących się do zachowania porządku są zgodne z prawem. Jeżeli zarząd wojewódzki odrzuci decyzje gminy, ta jest zdeterminowana przekazać ją do sądu.

Przeciwna wnioskowi o delegalizacji żebraniny jest m.in. partia Zielonych. Jej zdaniem taka polityka jest niegodna i przyczynia się tylko do pogorszenia ciężkiego położenia potrzebujących.

Profesor Uniwersytetu w Lund Hans Svärd ostrzega zaś, że delegalizacja proszenia o pieniądze może zwiększyć tylko nietolerancję wobec osób biednych.

Profesor pracy społecznej nie jest może jednak świadom, że tolerancja wobec żebrzących i tak maleje i według sonadażu Aftonbladet/Inizio 57 proc. respondentów chciałaby wprowadzenia zakazu. Niektórzy stawiają też Danię jako przykład, która zdelegalizowała żebraninę i wprowadziła za jej uprawianie kary grzywny i więzienia.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Jako pierwsza w kraju o delegalizacji żebractwa i prawa do campingu w kilku publicznych miejscach zadecydowała gmina Vellinge. Zakaz natychmiast jednak zaskarżyło do sądu administracyjnego w Malmö Centrum ds. Praw Społecznych i organizacja Civil Rights Defenders. – Osoba, która mieszka w gminie, może zażądać zbadania legalności zakazu żebrania i my reprezentujemy tego mieszkańca – tłumaczyła organizacja. Jej zdaniem zakaz w Vellinge nie jest konieczny. Może być bowiem wykorzystany do celów politycznych. Gmina ma prawo wprowadzać specjalne reguły, by zachować porządek w publicznym miejscu. Przepisy jednak nie służą temu, by wyeliminować uczucie dyskomfortu wywołane oglądaniem biedy.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe