Jako pierwsza w kraju o delegalizacji żebractwa i prawa do campingu w kilku publicznych miejscach zadecydowała gmina Vellinge. Zakaz natychmiast jednak zaskarżyło do sądu administracyjnego w Malmö Centrum ds. Praw Społecznych i organizacja Civil Rights Defenders. – Osoba, która mieszka w gminie, może zażądać zbadania legalności zakazu żebrania i my reprezentujemy tego mieszkańca – tłumaczyła organizacja. Jej zdaniem zakaz w Vellinge nie jest konieczny. Może być bowiem wykorzystany do celów politycznych. Gmina ma prawo wprowadzać specjalne reguły, by zachować porządek w publicznym miejscu. Przepisy jednak nie służą temu, by wyeliminować uczucie dyskomfortu wywołane oglądaniem biedy.
Proszenie o pieniądze nie zakłóca na tyle porządku, by legitymizować zakaz. Centrum Praw Społecznych i Civil Rights Defenders kwestionuje traktowanie żebrzących osób, które siedzą lub stoją na placu i werbalnie lub za pomocą afiszu proszą o pomoc, jako zakłócające porządek. Takie podejście stoi też w sprzeczności z aktem o wolności wypowiedzi, bo żebranina jest wyrazem poglądów, oraz z prawem o niedyskryminacji. Dotknie bowiem przede wszystkim mniejszość Romów z Bułgarii i Rumunii. Zastosowanie prawa w praktyce oznacza problemy z wyznaczeniem, kto żebrze pasywnie lub prosi o wsparcie w inny sposób lub tylko przebywa w danej okolicy. Zakaz zatem zawiera znaczne ryzyko arbitralnych osądów. W opinii organizacji protestujących przeciw decyzji w Vellinge potrzebujących można wspierać nie restrykcjami, ale próbami oferowania im pracy.
O tym, że kwestia zwalczenia zbierania datków na ulicy nie jest rzeczą prostą i jednoznaczną, niechaj świadczy postawa byłego rządowego „koordynatora żebraniny" Martina Valfridssona. Otóż były koordynator zajmujący się migrantami UE, stwierdził w raporcie z ubiegłego roku, że zakaz nie rozwiązałby problemu żebrania w Szwecji i w dalszej perspektywie nie pomógłby wydobyć się ludziom z biedy. Valfridsson nawoływał też Szwedów, by nie wrzucali pieniędzy do kubków żebrzących, ponieważ nie stanowi to antidotum na cokolwiek. Jego zdaniem, z pieniędzy większą korzyść będą miały różne organizacje w krajach, z których pochodzą migranci.
Tymczasem były sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, a obecnie sędzia zmienił zdanie, gdy zapoznał się z filmem dokumentalnym telewizji norweskiej NRK. NRK prawie dwa lata podpatrywała działanie siatki złożonej z około 140 osób w Bergen. Siatka zarządzała żebraniem, a jednocześnie prostytucją i kradzieżami. Telewizja pokazała, jak osoby znajdujące się najwyżej w jej hierarchii żyją dostatnio, zmuszając Rumunów do sprzedawania seksu i żebrania.
Zobaczywszy to brutalne wykorzystywanie ludzi, Martin Valfridsson skonstatował, że nie może milczeć w sprawie, dlatego opowiada się za zbadaniem możliwości zakazu żebrania w całym kraju. W jego opinii poprzez zabronienie żebrania łatwiej będzie się rozprawić z przestępczością, szantażem i handlem ludźmi. Jednocześnie podkreśla, że zakaz będzie służył za instrument ochrony osób narażonych na biedę i wykorzystywanych.