Idzie czas bawiących się ludzi

Każda rewolucja techniczna wiązała się z wymianą jednych zawodów na drugie - mówi Ryszard Tadeusiewiecz cybernetyk, były wieloletni rektor AGH.

Aktualizacja: 04.09.2017 21:38 Publikacja: 04.09.2017 21:05

Idzie czas bawiących się ludzi

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Rz: Coraz więcej polskich przedsiębiorstw decyduje się na inwestycje w roboty i automatyczne linie produkcyjne. Jakie znaczenie ma to dla naszej gospodarki?

Ryszard Tadeusiewicz: Tu ścierają się dwa poglądy. Z punktu widzenia właścicieli fabryk oznacza to ogromne oszczędności, a w ślad za tym idą też ogromne zyski. Robot, zastępując pracownika, wykonuje swoje zadania wydajniej, szybciej, bardziej powtarzalnie i precyzyjnie, więc łatwiej jest uzyskać bardzo dobrą jakość produktu końcowego. Poza tym robot nie domaga się podwyżki czy urlopu – dla właściciela przedsiębiorstwa jest zatem idealnym pracownikiem. Inaczej wygląda to ze społecznego punktu widzenia. Nasilanie się procesu robotyzacji i automatyzacji to nie tylko pogłębianie się problemu bezrobocia. Dodatkowo nierozwiązana pozostaje kwestia opodatkowania pracy robotów. Bo ludzie wykonujący swoją pracę dostają za nią wynagrodzenie, od którego pobierane są podatki, a z nich utrzymywane są szkoły, szpitale, policja. Nie wiadomo, co w takiej sytuacji zrobić z robotami.

Które zawody są zagrożone automatyzacją?

Do niedawna żyliśmy w przeświadczeniu, że dotyczy to tylko pracowników wykonujących powtarzalne, rutynowe czynności – czyli, jak to określają Amerykanie, niebieskich kołnierzyków. Natomiast do białych kołnierzyków, czyli tych działających na niwie twórczej, mechaniczne ramię robotów miało nie dotrzeć. Otóż dotarło, ale w innej postaci. Robotyzacja wiąże się z tworzeniem coraz doskonalszych systemów sztucznej inteligencji, które mogą zastępować dziennikarzy, twórców muzyki czy tłumaczy. Automatyczny system nie napisze lepszej symfonii od Mozarta czy dzieła na miarę „Pana Tadeusza", ale prostą muzykę taneczną lub krótkie komunikaty już tak. Wobec tego można powiedzieć, że zdecydowana większość z nas może czuć się zagrożona automatyzacją.

Chyba nie oznacza to, że wszyscy zostaniemy bez pracy?

Każda rewolucja techniczna wiązała się z wymianą jednych zawodów na drugie. Np. w trakcie rewolucji przemysłowej w Anglii na miejsce warsztatów tkackich powstawały fabryki. To także budziło wówczas wiele zastrzeżeń natury społecznej, ale z czasem okazało się, że nie dość, że dobrobyt ludzi wzrósł, to jeszcze osoby pozbawione możliwości ręcznego tkania materiałów szybko znalazły zatrudnienie. Natura nie znosi próżni. Kiedyś byliśmy gatunkiem homo sapiens, ludźmi rozumnymi, później nastały czasy homo faber – ludzi pracujących, teraz wydaje się, że przyszłość będzie należała do homo ludens, ludzi bawiących się.

Kiedy możemy spodziewać się powszechnej robotyzacji?

Rewolucja związana ze zautomatyzowanymi i autonomicznymi maszynami w pewnym sensie już trwa, i to prawie dekadę. Natomiast to, kiedy osiągnie swój punkt szczytowy, to dopiero się okaże. Ja typowałbym rok 2020 jako moment, w którym wreszcie będziemy mogli zbierać pierwsze owoce tej rewolucji bez oglądania się na koszty społeczne, jakie do tej pory za sobą niosła.

Rz: Coraz więcej polskich przedsiębiorstw decyduje się na inwestycje w roboty i automatyczne linie produkcyjne. Jakie znaczenie ma to dla naszej gospodarki?

Ryszard Tadeusiewicz: Tu ścierają się dwa poglądy. Z punktu widzenia właścicieli fabryk oznacza to ogromne oszczędności, a w ślad za tym idą też ogromne zyski. Robot, zastępując pracownika, wykonuje swoje zadania wydajniej, szybciej, bardziej powtarzalnie i precyzyjnie, więc łatwiej jest uzyskać bardzo dobrą jakość produktu końcowego. Poza tym robot nie domaga się podwyżki czy urlopu – dla właściciela przedsiębiorstwa jest zatem idealnym pracownikiem. Inaczej wygląda to ze społecznego punktu widzenia. Nasilanie się procesu robotyzacji i automatyzacji to nie tylko pogłębianie się problemu bezrobocia. Dodatkowo nierozwiązana pozostaje kwestia opodatkowania pracy robotów. Bo ludzie wykonujący swoją pracę dostają za nią wynagrodzenie, od którego pobierane są podatki, a z nich utrzymywane są szkoły, szpitale, policja. Nie wiadomo, co w takiej sytuacji zrobić z robotami.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca
Rekordowa liczba studenckich staży w Programie Kariera
Praca
Dyplom nadal pomaga na starcie
Praca
Mobbing w miejscu pracy – jak sobie radzić z przemocą i nękaniem
Praca
Migranci zarobkowi krótko mieszkają pod dachem pracodawcy. Samodzielni Ukraińcy
Praca
Setki lat chorobowego z powodu wypadków. Praca w sklepach bywa niebezpieczna