Według najnowszych danych węgierskiego urzędu statystycznego przeciętne wynagrodzenie brutto w tamtejszej gospodarce zwiększyło się w czerwcu o 14,4 proc. rok do roku. Był to już piąty miesiąc dwucyfrowego wzrostu tego wskaźnika. W ujęciu realnym, tzn. po odjęciu inflacji, czerwcowy wzrost płac był jednak rekordowy i wyniósł 12,5 proc. rok do roku. – Możliwe, że ta dynamika w kolejnych kwartałach jeszcze wzrośnie – powiedział Peter Virovacz, główny ekonomista ING na Węgrzech.
W Polsce wzrost płac też w tym roku nieco przyspieszył, ale o żadnych rekordach nie ma mowy. W sektorze przedsiębiorstw, który charakteryzuje się wyższą dynamiką wynagrodzeń niż reszta gospodarki, wynosił on między styczniem a lipcem średnio 4,8 proc. rok do roku, w porównaniu z 4,1 proc. w ub.r. Tymczasem w 2008 r. przy znacznie wyższej niż dziś stopie bezrobocia płace w Polsce rosły w tempie nawet 13 proc.
Hojny Budapeszt
Virovacz podkreśla, że w tym roku dynamikę wynagrodzeń na Węgrzech podbiła duża podwyżka płacy minimalnej: o 15 proc. rok do roku. W Polsce minimalne ustawowe wynagrodzenie zwiększyło się o nieco ponad 8 proc. rok do roku. To jednak nie tłumaczy wszystkiego. W styczniu, gdy efekt podwyżki płacy minimalnej na dynamikę wynagrodzeń rok do roku ujawnia się po raz pierwszy, wyniosła ona na Węgrzech 9,8 proc. rok do roku, w porównaniu z 6,2 proc. średnio w 2016 r. Na tej podstawie można oceniać, że zmiana ustawowego minimum dodała do dynamiki średniej płacy niespełna 4 pkt proc. Co więcej, w ub.r. – jak zresztą od dłuższego czasu – płaca minimalna nad Balatonem stała w miejscu. Nad Wisłą wzrosła o 6 proc., a mimo to przeciętne wynagrodzenie w Polsce rosło wolniej (4,1 proc.) niż na Węgrzech (6,2 proc.).
Dynamikę płac na Węgrzech w czerwcu podbiły dodatkowo wymuszone strajkami podwyżki w sektorze publicznym. Ale w samym sektorze prywatnym przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 13,5 proc. rok do roku, zdecydowanie bardziej, niż w polskim sektorze przedsiębiorstw.
Imigracja pomaga
Węgry zmagają się z niedoborem pracowników, ale Polska też ma ten problem. Dlaczego więc płace rosną wolniej? – Sytuacja na węgierskim rynku pracy wyprzedza mniej więcej o dwa lata sytuację u nas – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Dybuła, główny ekonomista ds. Europy Środkowo-Wschodniej w BNP Paribas CIB. – Na Węgrzech napięcia na rynku pracy, wynikające ze starzenia się ludności, czego nie kompensuje w pełni wzrost aktywności zawodowej, ujawniły się wcześniej, bo nie łagodzi ich imigracja z Ukrainy.