Czarna lista jest faktem

W ostatnich kilku tygodniach media rozpisywały się nad tym, że firmy rekrutacyjne posiadają wspólną „czarną listę" kandydatów, czyli osób wyjętych spod hunterskiego prawa. Specjaliści różnej maści zastanawiali się nad aspektami prawnymi takiego zbioru nazwisk, ale nikt z nich nie zagłębił się nad potwierdzeniem jej istnienia czy też powodem jej powstania.

Publikacja: 11.04.2017 20:23

Czarna lista jest faktem

Foto: materiały prasowe

Pomimo ponad 10 lat pracy w branży rekrutacyjnej nie jestem w stanie potwierdzić, że ona istnieje, ale z pewnością sam posiadam własną. I dobrze wiem czemu ją stworzyłem.

Praca head huntera polega na dostarczaniu klientom kandydatów odpowiednio dobranych do ich potrzeb. Ponadto muszą oni być wiarygodni, czyli nie kłamać w CV ani na spotkaniu. Muszą też przychodzić w umówionym terminie na rozmowę, a w razie niemożności pojawienia się powinni z odpowiednim wyprzedzeniem o tym powiadomić. Nic bardziej prostszego mogłoby się wydawać.

W mojej wieloletniej karierze head huntera spotkałem się z tak szerokim zakresem kłamstw jak nigdy wcześniej. A pracowałem ponad 15 lat w różnych instytucjach i spotkałem na swojej drodze multum ludzi z różnych kultur i środowisk. Oczywiście nie chcę uogólniać, bo zasadnicza większość kandydatów jest wiarygodna i prawdomówna, ale skala zjawiska jest ponadprzeciętna w stosunku do średniej w społeczeństwie.

Zjawisko kłamstwa w procesie rekrutacyjnym nasiliło się już w ubiegłym roku, a w tym zaczyna przybierać dość niepokojące rozmiary. Ofert pracy jest coraz więcej, zaś samych chętnych kandydatów do udziału w rekrutacjach coraz mniej. Skąd więc ta niekorzystna zmiana?

Pracownicy zaczynają coraz bardziej dostrzegać pozytywną koniunkturę na rynku pracy. Widzą starania pracodawców, aby ich utrzymać czy też pozyskać. Nierzadko są to starania znacznie przekraczające potrzeby, ale desperacja niektórych firm do zdobycia nowych pracowników jest często tak ogromna, że aż karykaturalna. Takie działania wywołują u kandydatów poczucie wyższości czy też niezastąpienia. I zaczynają grać. Początkowo tylko na emocjach, zmyślając historie i koloryzując swoje CV, aby oczarować potencjalnego pracodawcę. A wszystko tylko po to, aby podnieść swoje roszczenia finansowe (nie nazywam już tego oczekiwaniami, to pojęcie można na razie odłożyć na półkę). Potem emocje są podgrzewane nieobecnością na spotkaniu. Od dziesięcioleci przyjęło się, że potencjalny pracodawca wyznacza termin spotkania, a kandydat się do tego dostosowuje. Oczywiście mogą być odstępstwa, ale zdarzały się one bardzo rzadko. Dzisiaj jest rzeczą absolutnie normalną, że kandydat odwołuje spotkanie na kilka minut przed jego terminem, a coraz częściej kompletnie o tym zapomina (podejrzewam, że pamięta, ale po prostu olewa). Końcowy akord emocji podbija nie pojawienia się w pracy w wyznaczonym dniu z powodu podjęcia innych wyzwań zawodowych. To wszystko powoduje, że moja firma (i pewnie większość z branży) tworzy coraz dłuższe listy niewiarygodnych kandydatów, z powodu których straciliśmy pieniądze lub co gorsze, dobrą opinię w oczach klienta.

Życzę wszystkim czytelnikom, aby Wielkanoc była przepełniona radością i rodzinnym ciepłem!

Pomimo ponad 10 lat pracy w branży rekrutacyjnej nie jestem w stanie potwierdzić, że ona istnieje, ale z pewnością sam posiadam własną. I dobrze wiem czemu ją stworzyłem.

Praca head huntera polega na dostarczaniu klientom kandydatów odpowiednio dobranych do ich potrzeb. Ponadto muszą oni być wiarygodni, czyli nie kłamać w CV ani na spotkaniu. Muszą też przychodzić w umówionym terminie na rozmowę, a w razie niemożności pojawienia się powinni z odpowiednim wyprzedzeniem o tym powiadomić. Nic bardziej prostszego mogłoby się wydawać.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca
Rekordowa liczba studenckich staży w Programie Kariera
Praca
Dyplom nadal pomaga na starcie
Praca
Mobbing w miejscu pracy – jak sobie radzić z przemocą i nękaniem
Praca
Migranci zarobkowi krótko mieszkają pod dachem pracodawcy. Samodzielni Ukraińcy
Praca
Setki lat chorobowego z powodu wypadków. Praca w sklepach bywa niebezpieczna