Gość przyznała, że pracownicy korporacji mają swój język, tak jak przedstawiciele innych zawodów. - Kiedy wychodzimy z pracy zaczynamy mówić językiem jaki obowiązuje w danej grupie, językiem potocznym bez naleciałości korporacyjnych – mówiła Kłosińska.
pracuję w Piapol
- Jest tendencja do nieodmieniania nazw firm, co widać choćby w reklamach. Tradycyjnie powinniśmy wszelkie nazwy odmieniać. Od czasu, kiedy Polska zaczęła wchodzić na drogę europejską, pojawiły się różne nazwy i konstrukcje, które wymuszają nieodmienianie. Wielu ludzi nie chce odmieniać nazw firm, bo uważają, że nazwa powinna utrwalić się w formie mianownikowej, co jest mało przekonujące. Jeżeli coś można, to odmieniajmy – tłumaczyła gość.
technologia od Piapola
Kłosińska podała jeszcze przykłady: „samochód od Opla", „lalka od Mattela". - Czy on nam dał tę lalkę albo samochód? - pytała. - To jest konstrukcja trochę zapożyczona z angielskiego. Ma to też wymiar perswazyjny. Jeżeli mam tusz do rzęs od ABC, to mam odnieść wrażenie, że ta firm mi coś sprezentowała. Chciałabym, żeby ludzie nie mówili „technologia od Piapola". Jednak nie można nie zauważać tendencji językowych. Mimo, że językoznawcy ubolewają nad tym, to język jest tworem żywym – mówiła.
działamy oportunistycznie
Kłosińska zaznaczyła, że to też jest kalka z angielskiego. - Nie powinno się tego używać. Mamy potrzebę buntowania się przeciwko temu. Im bardziej bunt będzie wyrażany, tym może będzie większa refleksja. Języki korporacyjne są tak przesiąknięte językiem angielskim, gdzie jest często tłumaczenie 1 do 1, że ludzie nie zauważają jak to brzmi. W języku polskim się tak nie da powiedzieć, ale jak widać można – mówiła.