Do tej pory prawo broniło pracowników gmin. Według rządowego projektu ochroną zostaną teraz objęci także pracownicy sektora prywatnego, którego działalność całkowicie lub częściowo finansuje państwo.
Chodzi tu o osoby zatrudnione w szkołach, w opiece zdrowia, opiece nad dziećmi i starszymi. Ci pracownicy będą teraz mogli alarmować o poważnych uchybieniach firmy bez obaw, że mogą czekać ich represje. Bez strachu, że zostaną zdegradowani czy zwolnieni z pracy.
Nowa ustawa daje też prawo do zadośćuczynienia, gdyby sygnalista został narażony na szykany pracodawcy. Istnieje jednak jeden warunek, i to niezależnie od tego, czy miejscem pracy jest sektor państwowy czy prywatny. Otóż mechanizm odszkodowawczy zadziała tylko wówczas, gdy zatrudniony zasygnalizuje najpierw swoje obiekcje szefowi i ten nie zareaguje na uwagi. Przewiduje się, że zmiany w prawie pracy zaczną obowiązywać od kwietnia przyszłego roku.
Dyskusję o konieczności wprowadzenia ochrony dla sygnalistów, dzięki którym społeczeństwo może się dowiadywać o rażących brakach, nadużyciach i malwersacjach, trwa w Szwecji od dawna. Na potrzebę zapewnienia im ochrony, również w sferze prywatnej, wskazywała Komisja Konstytucyjna, odwołując się do faktu, że liczba spółek akcyjnych nakierowanych na usługi społeczne w sektorze publicznym ciągle rośnie. W efekcie powstaje rozdźwięk w prawach do ochrony przed represjami kierownictwa między strefą prywatną i publiczną. Za rozszerzeniem prawa na osoby zatrudnione w prywatnych spółkach opowiadają się także związki zawodowe, szkoły wyższe, Urząd Szkoły, Inspekcja Szkolna, samorządy ds. zdrowia, władze gmin i reprezentanci mediów.
Nie brakuje jednak głosów ostrej krytyki przeciwko projektowi, zwłaszcza ze strony szkół niepublicznych i biznesu. Placówki nauczania niepubliczne sprzeciwiają się działaniu sygnalistów, ponieważ obawiają się, że dostarczanie informacji mediom może spowodować wyciek tajemnic firmy. Z tego względu proponują ograniczenie ochrony sygnalistów jedynie do upubliczniania wiedzy dotyczącej bezpośrednio uczniów. Takim przykładem byłoby nagłośnienie informacji, że szkoła nie zapewnia szczególnego wsparcia dzieciom o specjalnych potrzebach. Natomiast dane o planowanej fuzji czy ekonomiczne nie należałyby do obszarów, na których ujawnienie mogłyby sobie pozwolić szkoły publiczne. Taką informację bowiem traktuje się tu jako poufną. Choć działalność placówek jest opłacana z pieniędzy podatników.