Emerytura. Droga bez powrotu - przepisy obniżające wiek emerytalny komentuje Anna Wojda

Reforma obniżająca wiek emerytalny staje się faktem. 1 października prawo do świadczenia z ZUS nabędzie dodatkowe 350 tys. osób. Wyborcy, jeśli wierzyć w deklaracje i zapewnienia, chętnie powitają zmianę pozwalającą skrócić im aktywność zawodową. A rząd nie ma pomysłu, ja tę falę powstrzymać.

Publikacja: 03.08.2017 18:28

Anna Wojda

Anna Wojda

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Doradcy emerytalni ZUS, którzy mają pomóc w podjęciu decyzji, kiedy najlepiej przejść na świadczenie, nie przekonają Polaków do dalszej pracy. Zwłaszcza tych, którzy mało zarabiają i otrzymają niskie emerytury. Dla nich rachunek jest prosty: wezmą pieniądze z ZUS i nadal będą pracować. Pewnie już nie na etacie, lecz umowie o dzieło lub zleceniu. Szef nie da im też zarobić tyle co poprzednio, bo przecież dostaną emeryturę. Ale pozwoli do niej dorobić. Z zyskiem dla wszystkich: emeryt finalnie będzie miał więcej pieniędzy, a ani on, ani jego szef nie zapłacą od nowej umowy składek na ubezpieczenia społeczne.

Jak doradca emerytalny ma przekonać taką osobę, że warto dalej pracować i gromadzić kapitał? Argumentem, że za dwa lata zyska np. o 80 zł wyższe świadczenie? Wiadomo, że będąc emerytem i dorabiając, ma się od razu więcej w kieszeni. Tłumaczenie, że to zysk tylko tu i teraz, też nic nie da. Jeszcze trudniej będzie przekonać prowadzących działalność gospodarczą. Mogą zaoszczędzić ponad 800 zł na składkach, a firmę, pobierając świadczenia, nadal mogą prowadzić.

Przepisy obniżające wiek emerytalny powiększą jeszcze przepaść między tymi, co do ZUS wpłacają, a tymi, którzy od niego pieniądze otrzymują. Ustawodawca nie pomyślał bowiem o żadnych zachętach, by przynajmniej część uprawnionych pozostała w pracy. Co się zaś tyczy przyszłych emerytów, choć teraz chętnie nimi zostaną, z czasem dostrzegą różnice. Tym bardziej że siły z upływem lat osłabną, uniemożliwiając dodatkowy zarobek, a emerytura już im nie urośnie.

Bajki zawierają w sobie mądrość. Dlatego poza czytaniem ich wnukom, warto samemu skorzystać z nauki. Lektura tej o koniku polnym i mrówce Jeana de la Fontaine dobrze do sytuacji przyszłych emerytów pasuje. Konik nie przejmował się nadchodzącą zimą, podczas gdy mrówka w pocie czoła gromadziła zapasy. No i nastąpiło to, czego się wszyscy spodziewali:

"Pożycz mi, proszę, kilka ziarn żyta; Da Bóg doczekać przyszłego zbioru, Oddam z procentem – słowo honoru!".

Lecz mrówka skąpa i nieużyta pyta sąsiada: „Cóżeś porabiał przez lato/ Gdy żebrzesz w zimowej porze?

Śpiewałem sobie.

Więc za to/ Tańcujże teraz, niebożę!".

Na emeryturę łatwo się przechodzi. Ponieważ jednak nie ma opcji „zaraz wracam", warto dokładnie przemyśleć decyzję. Żebyśmy na stare lata nie musieli prosić pomocy społecznej, jak konik polny prosił mrówkę.

Doradcy emerytalni ZUS, którzy mają pomóc w podjęciu decyzji, kiedy najlepiej przejść na świadczenie, nie przekonają Polaków do dalszej pracy. Zwłaszcza tych, którzy mało zarabiają i otrzymają niskie emerytury. Dla nich rachunek jest prosty: wezmą pieniądze z ZUS i nadal będą pracować. Pewnie już nie na etacie, lecz umowie o dzieło lub zleceniu. Szef nie da im też zarobić tyle co poprzednio, bo przecież dostaną emeryturę. Ale pozwoli do niej dorobić. Z zyskiem dla wszystkich: emeryt finalnie będzie miał więcej pieniędzy, a ani on, ani jego szef nie zapłacą od nowej umowy składek na ubezpieczenia społeczne.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe