- Jednolity Plik Kontrolny to obecnie gorący temat – powiedział w czwartkowym programie #RZECZoPRAWIE Marcin Sidelnik, dyrektor w dziale prawno-podatkowym PwC.
- JPK to elektroniczny sposób przesyłania informacji do urzędów skarbowych przy wykorzystaniu technik informatycznych. Firmy, które zatrudniają 250 pracowników i więcej, bądź wykazują 50 milionów obrotów i 43 miliony aktywów oraz firmy zagraniczne, międzynarodowe, które są zarejestrowane i rozliczają VAT mają dziś ostatni dzień na przekazanie fiskusowi informacji w Jednolitym Pliku Kontrolnym – zaznaczył gość Anny Wojdy.
- Jest to rewolucja. Tak szerokie dane z ewidencji podatkowej muszą zostać przekazane do fiskusa i to w formie jakiej fiskus sobie życzy – dodał.
Zdaniem Marcina Sidelnika, samo zebranie danych nie sprawia firmom większej trudności, ale już ich przekształcenie, aby je w odpowiedni sposób zamieścić w pliku, a następnie zweryfikować technicznie na poszczególnych etapach - jest już skomplikowane. Wszystkie pola muszą być wypełnione i jeśli dane pole zawiera określoną ilość znaków, to taka ilość musi zostać wpisana. W przeciwnym razie plik nie przyjmie walidacji. Samo wysłanie pliku, to już tzw. wisienka na torcie. W celu przygotowania JPK największe firmy angażowały duże zasoby księgowo-informatyczne.
- Z roku na rok system będzie funkcjonował coraz lepiej – powiedział gość programu. – Na świecie np. w Portugalii, czy Luxemburgu plik funkcjonuje od wielu i to z powodzeniem. Na pewno poprawy będą jeszcze wymagały same struktury systemu, tym bardziej, że ministerstwo z niektórych już się wycofało – dodał.