Fiskus coraz częściej wkracza do wirtualnego świata. Niektóre przypadki korzystania z zagranicznych usług tak zwanej chmury obliczeniowej mogą powodować obowiązek zapłaty podatku dochodowego. Co istotne – zapłacić powinien nie zagraniczny dostawca, który na tym zarabia, ale... płacący za użycie chmury polski usługobiorca.
Takie podejście może się na pierwszy rzut oka wydawać nielogiczne, ale ma swoją podstawę w przepisach. Chodzi o szczególny rodzaj podatku dochodowego, zwany podatkiem u źródła. Obciąża on zagraniczne podmioty, które w Polsce mają przychody np. z licencji, praw autorskich, a także z niektórych usług, w tym z przetwarzania danych. Przepis art. 21. ust. 2a dotyczy także „świadczeń o podobnym charakterze", co może dawać pole do szerokiej interpretacji przez władze skarbowe.
Przetwarzanie opodatkowane
Właśnie owo przetwarzanie danych okazało się kluczowe w wydanej 4 sierpnia interpretacji Krajowej Informacji Skarbowej (nr 0111-KDIB1-2.4010.122.2017.1.BG). Dotyczyła ona podatnika, który korzystał z chmury obliczeniowej dostarczanej przez firmę ze Stanów Zjednoczonych.
Usługi te polegały nie tylko na magazynowaniu danych, ale też m.in. na zarządzaniu domenami internetowymi czy kodami źródłowymi programów komputerowych. W skład kompleksowej usługi wchodziła też ochrona przed włamaniem i wirusami.
Fiskus uznał, że takie działania są właśnie przetwarzaniem danych, wymienionym w przepisach o podatku u źródła. Oznacza to w praktyce, że Polska firma korzystająca z chmury obliczeniowej musi odprowadzić fiskusowi kwotę 20 procent od kwoty płaconej zagranicznemu dostawcy usługi. Taka jest bowiem ustawowa stawka tego podatku, naliczana od przychodu zagranicznej firmy. Srodtytul: Warto przejrzeć umowy