Takie kontrole niedawno zapowiedziało Ministerstwo Finansów. Nie jest jednak oczywiste, że będą oznaczały dogłębną analizę cen stosowanych przez powiązane firmy.
Przerzucanie dochodów między takimi podmiotami to zjawisko występujące nie tylko w Polsce. Dlatego właśnie kraje OECD i Unia Europejska poświęcają zagadnieniu cen transferowych tak wiele uwagi. Polskie MF wcześniej też dawało do zrozumienia, że respektuje wytyczne OECD dotyczące kontroli tych zjawisk. Może nieco dziwić, że w komunikacie zapowiadającym kontrole zabrakło tego światowego aspektu.
W praktyce analiza cen transferowych wymaga żmudnych analiz ekonomicznych, do których większość urzędów skarbowych nie jest przygotowana. Dlatego w wielu przypadkach kontrola podatkowa może wyglądać tak, jak dotychczas. Kontrolerzy często domagają się wykazania, czy dana transakcja z powiązaną spółką w ogóle została przeprowadzona. Jeśli podatnik nie potrafi tego udowodnić, to organ skarbowy traktuje wydatek na taką transakcję jako koszt niestanowiący uzyskania przychodu i po prostu nakłada podatek dochodowy według zwykłej stawki. Do prawdziwej analizy stosowanych cen i sprawdzania, czy nie odbiegają one od cen rynkowych, dochodzi zwłaszcza w międzynarodowych firmach.
Taka sytuacja nie powinna jednak uśpić czujności przedsiębiorców, zwłaszcza tych wykorzystujących w działalności wiele swoich spółek. Należy zadbać o dokumentowanie transakcji między nimi według wymogów ustaw o podatkach dochodowych, a także wytycznych OECD. Chodzi tutaj nie tylko o rutynową sprzedaż towarów, usług, licencji czy innych praw. Kontrolerów mogą zainteresować także wszelkie transakcje związane z restrukturyzacjami, np. zawiązanie nowej spółki czy (w określonych sytuacjach) wniesienie aportu. To pozwoli uniknąć kwestionowania istnienia takich transakcji, a więc także kwestionowania kosztów uzyskania przychodu.
Szymon Balcerzak jest prawnikiem w kancelarii Kochański Zięba i Partnerzy