Z Soczi Polacy przywieźli trzy medale – w każdym kolorze. Zbigniew Bródka wywalczył mistrzostwo olimpijskie na 1500 m.
Drużyna kobiet w składzie Katarzyna Bachleda-Curuś, Natalia Czerwonka, Katarzyna Woźniak, Luiza Złotkowska była druga, a męska – Bródka, Konrad Niedźwiedzki, Jan Szymański – trzecia. Od ostatnich igrzysk łyżwiarstwo szybkie niestety nie poszło za ciosem. Trenerzy tłumaczą, że to konkurenci się poprawili.
Bez męskiej drużyny
W mistrzostwach świata na dystansach Polacy po Soczi nie zdobyli ani jednego medalu.
W czterech cyklach zawodów Pucharu Świata zwycięstwa indywidualne odnieśli trzykrotnie Artur Waś na 500 m i dwa razy Jan Szymański na 1500 m. Działo się to jednak w rok i dwa lata po igrzyskach.
W tym sezonie tylko Waś stanął na podium PŚ. Drużynowo kilka razy miejsce w pierwszej trójce zajmowały kobiety. Mężczyźni wygrali zawody PŚ w Berlinie w 2014, ale wtedy zadziałał jeszcze efekt Soczi. Brak kwalifikacji tego zespołu na igrzyska w Pjongczangu najlepiej świadczy o kryzysie w męskich panczenach. Istnieje niewielka szansa na to, że drużyna wystartuje w Korei, jeśli nieszczęście wyeliminuje w czasie konkurencji indywidualnych któregoś z Nowozelandczyków, którzy w Korei mają tylko trzech zawodników. Ale realnie patrząc, nie ma co liczyć na taki splot sprzyjających okoliczności.