W Sejmie jest 200 gremiów zajmujących się wąskimi dziedzinami

Padł sejmowy rekord. Powstało już ponad 200 poselskich gremiów zajmujących się wąskimi dziedzinami.

Aktualizacja: 05.10.2017 17:37 Publikacja: 04.10.2017 21:16

W Sejmie jest 200 gremiów zajmujących się wąskimi dziedzinami

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W ubiegły wtorek sejmowy parking przypominał wystawę motocykli. Zaparkowało tam kilka efektownych maszyn, których właściciele w skórzanych kurtkach weszli do parlamentu. W ten sposób zainaugurował działalność Parlamentarny Zespół ds. Motocyklistów i Quadowców.

– Na pierwszym spotkaniu zebraliśmy postulaty najpilniejszych zmian, na których przeprowadzeniu zależy środowisku motocyklistów – mówi szefowa zespołu Iwona Michałek z Polski Razem. – Jednym z nich jest sprawa motocykli elektrycznych. Choć pojawiają się już w Polsce, brakuje uregulowań, by wpuścić je na drogi – dodaje.

W tworzeniu gremiów podobnych do tego, na którego czele stanęła posłanka Michałek, parlamentarzyści biją w tej kadencji wszelkie rekordy. Liczba zespołów przekroczyła właśnie 200. Jest ich dokładnie 201. Jeszcze nigdy nie było ich aż tyle. Za pierwszej kadencji rządów PO powstało tylko 66 zespołów, a drugiej – 163. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy obecnie w połowie kadencji, na jej koniec liczba zespołów może sięgnąć 400.

O ile tylko posłom nie zabraknie inwencji do ich tworzenia, bo już obecnie zespoły zajmują się niemal wszystkim. Powstały gremia interesujące się np. sprawami górnictwa i energii, kaskadyzacji dolnej Wisły, polityki klastrowej, harcerstwa, a nawet promocji badmintona.

Dlaczego jest ich aż tak wiele? Nasi rozmówcy w Sejmie zwracają uwagę na dużą łatwość tworzenia zespołów. W tym celu wystarczy przedstawić skład osobowy i regulamin wewnętrzny marszałkowi. Ten nie może odmówić. W przeszłości zdarzały się jedynie ingerencje marszałków w nazwy zespołów.

Później posłowie mogą już bez ograniczeń zajmować się problemami, które rzadko są poruszane w komisjach sejmowych. Od komisji zespoły różnią się też brakiem dyscypliny partyjnej. – Jestem posłanką Klubu PiS, ale wiceprzewodniczących mamy z każdego klubu. O sprawach motocyklistów mówimy jednym głosem – mówi Iwona Michałek, która zasiada też w dziesięciu innych zespołach, m.in. do spraw policji, więziennictwa oraz tradycji i pamięci Żołnierzy Wyklętych.

– W przypadku komisji sejmowych istnieje limit przynależności do najwyżej trzech. Jeśli chodzi o zespoły, takiego limitu nie ma. Ich rosnąca popularność wynika z oczekiwań wyborców, którym zależy na tworzeniu przestrzeni do dyskusji z politykami na intersujące ich tematy – mówi Michał Szczerba z PO, który zasiada w 14 zespołach, zajmujących się m.in. problemami osób starszych i jeździectwem.

– Posiedzenia nie są transmitowane w internecie, chyba że członkowie zespoły o to poproszą – dodaje anonimowo jeden z polityków PiS. – W efekcie mogę docisnąć własnego ministra, na co nie mógłbym sobie pozwolić w komisji – zauważa.

Obecność przedstawicieli rządu na posiedzeniach zespołów to też nowy trend, świadczący o rosnącej roli tych gremiów. Swoje sukcesy miały już za pierwszych rządów PO. Przykładowo Zespół Przyjaciół Zwierząt przeforsował w 2011 r. nowelizację, zakazującą m.in. przycinania psom uszu i ogonów, a także regulującą długość łańcucha, na jakim mogą być trzymane. Jednak nawet wtedy zespoły bywały obiektem kpin. Niektóre media drwiły, że posłowie spotykają się, by ramach rzekomej promocji dyscyplin sportowych pograć w szachy lub brydża.

To zaczęło się zmieniać w ubiegłej kadencji za sprawą powołanego przez PiS Zespołu ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej. O tym, że partia rządząca również obecnie traktuje zespoły poważnie, może świadczyć to, że najmłodszy z nich, kierowany przez Arkadiusza Mularczyka, ma się zająć wyliczeniem wysokości odszkodowań, których Polska miałaby się domagać od Niemiec.

– Zespoły stały się narzędziem w poważnej polityce, bo pozwalają podgrzewać pewne tematy ważne dla debaty publicznej, nie zmierzając szybko do wyraźnej puenty – mówi politolog dr hab. Sławomir Sowiński.

Jego zdaniem popularność takich gremiów będzie wciąż rosła, jednak przede wszystkim dlatego, że zależy na tym szeregowym posłom z tylnych rzędów. – Często służą one budowaniu dobrych relacji z wyborcami. Dzięki obecności w zespołach, np. o tematyce lokalnej, posłowie mogą pokazać, że są blisko ludzkich spraw – podsumowuje.

W ubiegły wtorek sejmowy parking przypominał wystawę motocykli. Zaparkowało tam kilka efektownych maszyn, których właściciele w skórzanych kurtkach weszli do parlamentu. W ten sposób zainaugurował działalność Parlamentarny Zespół ds. Motocyklistów i Quadowców.

– Na pierwszym spotkaniu zebraliśmy postulaty najpilniejszych zmian, na których przeprowadzeniu zależy środowisku motocyklistów – mówi szefowa zespołu Iwona Michałek z Polski Razem. – Jednym z nich jest sprawa motocykli elektrycznych. Choć pojawiają się już w Polsce, brakuje uregulowań, by wpuścić je na drogi – dodaje.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Dlaczego ABW zasłoniło kamery monitoringu w domach Ziobry? Siemoniak wyjaśnia
Polityka
Adrian Zandberg o Szymonie Hołowni: Przekonał się na czym polega "efekt Streisand"
Polityka
Donald Tusk: Nie chcę nikogo straszyć, ale wojna jest realna. Musimy być gotowi
Polityka
Wyłączanie spod sankcji. KAS odmraża środki rosyjskich firm w Polsce
Polityka
Zaskakujący kandydaci z PO na prezydenta Warszawy po Rafale Trzaskowskim