W I Ogólnopolskiej Konwencji Ruchu Samorządowego Bezpartyjni, która odbyła się w Tarnowie Podgórnym, uczestniczyło ok. 500 samorządowców. Ich zdaniem tylko niezależni kandydaci w wyborach samorządowych w 2018 r. są w stanie zakończyć wojny partyjne i realnie zadbać o „dobrobyt małych ojczyzn". Robert Raczyński, prezydent Lubina i inicjator ruchu, przekonywał, że bezpartyjni samorządowcy mogą zaoferować mieszkańcom przede wszystkim realną wolność wyboru.

Były prezydent Poznania Ryszard Grobelny wytłumaczył przewagę kandydatów bezpartyjnych faktem, że „sami podejmują decyzję i nikt im nie może wydać polecenia". – Tacy kandydaci swoją własną działalnością muszą przekonać wyborców, że są warci głosu. Bezpartyjnego nie ma z czego wyrzucić, bo nie należy do partii – mogą to zrobić tylko wyborcy – mówił Grobelny.

Marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski dodał, że główną zaletą ruchu Bezpartyjni jest to, że „nie mamy swoich centrali, i to, co uważamy, że w regionie, powiecie, gminie jest najbardziej istotne, jesteśmy w stanie zrealizować".

– Jesteśmy prawdziwą alternatywą. Chcemy dążyć do zakończenia wysoce szkodliwej wojny polsko-polskiej. My w swoich małych ojczyznach każdego dnia rozwiązujemy tysiące problemów – uważa rzecznik ruchu Bezpartyjni Łukasz Mejza.

Z opublikowanego w poprzednim tygodniu sondażu IBRiS wykonanego na zlecenie „Rzeczpospolitej" wynika, że aż 10 proc. wyborców chce głosować w wyborach do sejmików na lokalne komitety samorządowe. Stawia na nie 70 proc. badanych na poziomie gminy, 67,5 proc. na poziomie powiatu i 64 proc. na poziomie województwa.