Notowania PO spadają, mimo wielu wpadek i kryzysów PiS się umacnia, a w Platformie zarówno szeregowi działacze, jak i kluczowi politycy mają coraz więcej wątpliwości i obaw co do przyszłości. Do tego na horyzoncie coraz bliżej wewnętrzne wybory.
Atmosfera w PO nie jest najlepsza. Ale największym problemem Schetyny jest to, że częścią szerszego kryzysu partii stało się jego własne przywództwo. Złożyło się na to wiele czynników, które wprost wynikają z modelu, który partii zaproponował jej obecny przewodniczący.
Gdy w styczniu 2016 przejmował władzę, zapowiadał szereg działań, które miały przynieść PO sukces: powołanie gabinetu cieni, liczne spotkania klubów obywatelskich, aktywność w terenie. Tymczasem organizacja kolejnych projektów, konwencji, partyjnych objazdów po kraju i demonstracji – to przez ostatnie kilkadziesiąt miesięcy w zasadzie jedyna metoda działania. Nie idzie za tym żadna treść poza hasłem anty-PiS. Teraz to podejście się mści. PO przygotowuje się do październikowej konwencji samorządowej, o której była mowa – jak się dowiadujemy – na czwartkowym posiedzeniu Klubu PO. Mają na niej paść deklaracje dotyczące decentralizacji i obrony samorządów. To jednak za mało...
Wcześniej, poza definiowaniem PO jako anty-PiS, Schetyna bardzo rzadko wskazywał ogólne kierunki, w którym jego partia pójdzie. Czasami rzucał tylko hasła, np. o „konserwatywnej kotwicy". To prowadzi do tego, że gdy trzeba się szybko zdefiniować, jak przy wiosennej akcji PiS „4 pytania", PO natychmiast się gubi. I sprawia wrażenie partii niezdecydowanej, ulegającej sondażom, bez tożsamości nawet w takiej sprawie jak uchodźcy. To jaskrawy kontrast z PiS, które w takich sprawach jest monolitem. Wyborcy wiedzą, co dostaną, gdy wybierają PiS.
Co zyskają, gdy zdecydują się na PO, poza zapewnieniem odsunięcia PiS od władzy? Nakłada się na to sposób sprawowania władzy w partii. Model w którym politycy tacy jak Borys Budka, Rafał Trzaskowski czy inni mają co prawda przestrzeń do rozwoju, ale nie uczestniczą w podejmowaniu decyzji. Za nimi stoi przewodniczący i wąskie grono jego doradców. To zaś sprawia, że Schetyna osobiście jest rozliczany z wyników. Zapowiadał wzmocnienie partii i sprawne zarządzanie, ale gdy przychodzi sondażowy dołek, kryzys i wątpliwości wobec jego przywództwa w takich warunkach są nieuchronne. Gdy Schetyna traci wizerunek sprawnego organizatora, to nie zostaje mu już nic.