Putin nie wycofa żołnierzy z Abchazji i Osetii Południowej.

Dziewięć lat po wojnie z Gruzją prezydent Rosji potwierdził, że nie wycofa żołnierzy z separatystycznych republik Abchazji i Osetii Południowej.

Aktualizacja: 10.08.2017 06:25 Publikacja: 09.08.2017 19:39

Władimir Putin i przywódca Abchazji Raul Chadżimba

Władimir Putin i przywódca Abchazji Raul Chadżimba

Foto: PAP/EPA

W dziewiątą rocznicę rosyjsko-gruzińskiej wojny Władimir Putin udał się do Abchazji. Władze w Tbilisi protestują i twierdzą, że tym samym Moskwa kontynuuje „politykę okupacji regionu". Wszystko wskazuje na to, że na Kremlu tym się nie przejmują.

– Gwarantujemy bezpieczeństwo, samodzielność i niepodległość Abchazji – powiedział we wtorek Putin podczas spotkania z prezydentem separatystycznej Abchazji. Podczas wizyty w Suchumi podpisano porozumienie dotyczące połączenia abchaskiego MSW z rosyjskim.

Ma to zwiększyć bezpieczeństwo rosyjskich turystów, którzy ostatnio często stawali się ofiarami napadów w Abchazji. W ten sposób wszystkie struktury siłowe separatystycznej republiki znajdą się w rękach Moskwy. Na stałe stacjonuje tam co najmniej 4 tys. rosyjskich żołnierzy, a służby specjalne kontroluje Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji.

– Niepodległość Abchazji to fikcja. Prawie wszyscy mieszkańcy mają paszporty rosyjskie. Ponad 70 proc. lokalnego budżetu pochodzi z rosyjskich dotacji. Moskwa wypłaca tam emerytury i pensje – mówi „Rzeczpospolitej" gruziński publicysta Dimitri Awaliani.

Gdy w sierpniu 2008 roku rosyjska armia zbliżała się do gruzińskiej stolicy, na placu w Tbilisi 150 tys. ludzi nawoływało do pokoju. Udał się tam wtedy prezydent Lech Kaczyński w towarzystwie przywódców Litwy, Ukrainy, Estonii i Łotwy. Prawdopodobnie wizyta ta uratowała gruzińską stolicę i jej mieszkańców. Nie bez znaczenia były też wysiłki francuskiej dyplomacji i osobiste zaangażowanie ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, który prowadził mediację pomiędzy Moskwą a Tbilisi.

Moskwa cofnęła się, ale się nie wycofała. Uznała niepodległość separatystycznych Abchazji i Osetii Południowej i rozmieściła tam swoje bazy wojskowe. Działań tych nie poparły nawet najbliżsi sojusznicy Moskwy z byłego obozu radzieckiego: Białoruś i Kazachstan. Rosyjskim dyplomatom udało się przekonać jedynie Wenezuelę, Nikaraguę i wyspiarskie minipaństwa leżące na Pacyfiku – Nauru, Vanuatu i Tuvalu. Co ciekawe, kilka lat później władze Vanuatu wycofały swoje uznanie. Wycofało się również Tuvalu, które w 2014 nawiązało stosunki dyplomatyczne z Gruzją.

W świetle prawa międzynarodowego Abchazja i Osetia Południowa wciąż są częścią Gruzji. Ale rosyjscy żołnierze tym się nie przejmują i dzielą gruzińskie terytorium drutem kolczastym. – Gruzinom trudno zapomnieć i pogodzić się z obecnym stanem rzeczy. Zwłaszcza że Rosjanie samowolnie tworzą granicę, często zajmując ludziom działki albo dzieląc wsie – mówi Awaliani.

Lider separatystycznej Osetii Południowej Anatolij Bibilow stwierdził, że jego republika jest całkowicie gotowa do „dołączenie do Rosji". Referendum w sprawie zjednoczenia się z rosyjską Osetią Północną ma odbyć się w tym roku. Nie wiadomo jednak, czy się odbędzie. Miało zostać przeprowadzone w ubiegłym roku, ale na prośbę Moskwy wstrzymano je. Wiele wskazuje na to, że Kreml nie śpieszy się z powtórką krymskiego scenariusza, ponieważ i tak całkowicie kontroluje sytuację w oderwanych od Gruzji regionach.

– Gruzja miała możliwość uratowania sytuacji, gdyby jeszcze przed wojną nadała językowi rosyjskiemu status państwowego, pogodziła się na stałą obecność w Abchazji i Osetii Południowej rosyjskich baz wojskowych oraz wprowadziła tam do obiegu rosyjskiego rubla – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, rosyjski politolog blisko związany z Kremlem, szef moskiewskiego Stowarzyszenia Przyjaźni Rosyjsko-Gruzińskiej. – Na razie Moskwa nie rozważa przyłączenia, ale gdyby Gruzja wstępowała do NATO, wszystko byłoby możliwe – dodaje.

W dziewiątą rocznicę rosyjsko-gruzińskiej wojny Władimir Putin udał się do Abchazji. Władze w Tbilisi protestują i twierdzą, że tym samym Moskwa kontynuuje „politykę okupacji regionu". Wszystko wskazuje na to, że na Kremlu tym się nie przejmują.

– Gwarantujemy bezpieczeństwo, samodzielność i niepodległość Abchazji – powiedział we wtorek Putin podczas spotkania z prezydentem separatystycznej Abchazji. Podczas wizyty w Suchumi podpisano porozumienie dotyczące połączenia abchaskiego MSW z rosyjskim.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations