Italexit na razie zablokowany

Włochy | Największy kryzys polityczny od 1945 r. Prezydent torpeduje rząd populistów, bo chce zatrzymać kraj w UE

Aktualizacja: 29.05.2018 06:32 Publikacja: 28.05.2018 18:59

Prezydent Sergio Mattarella chciałby, aby premierem rządu technokratów został Carlo Cottarelli (z pr

Prezydent Sergio Mattarella chciałby, aby premierem rządu technokratów został Carlo Cottarelli (z prawej), ekspert od cięcia wydatków. Nie ma on jednak szans na poparcie w parlamencie

Foto: AFP

Ulga była krótka. W poniedziałek rano euro umocniło się do dolara na wiadomość, że Giuseppe Conte, kandydat koalicji Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi, zrezygnował z tworzenia rządu. Nieznany jeszcze kilka dni temu profesor zakończył powierzoną mu misję, gdy w niedzielę w nocy prezydent Sergio Mattarella przyjął cały skład proponowanego przez niego „rządu zmiany" poza kandydatem na ministra finansów, 81-letnim Paolem Savoną. Chodzi o ekonomistę, który uważa, że Włochy „popełniły historyczny błąd", przystępując do strefy euro, bo jest to „narzędzie kontrolowania przez Niemcy Europy". Inwestorzy uznali więc, że ryzyko wyjścia Włoch ze strefy euro zostało oddalone.

– Panika byłaby znacznie większa, gdyby nie to, że od kryzysu greckiego strefa euro znacznie lepiej się przygotowała na niewypłacalność któregoś z krajów członkowskich. Mamy europejski mechanizm stabilizacyjny, unię bankową. Nie będzie efektu domina, za ewentualną niewypłacalnością Włoch nie pójdzie bankructwo Portugalii czy Hiszpanii – mówi „Rzeczpospolitej" Daniel Gros, dyrektor prestiżowego brukselskiego Instytutu CEPS.

Umiarkowany optymizm minął już jednak w połowie dnia. Euro znów zaczęło tracić do dolara, gdy rynki uświadomiły sobie, że zagrożenie ustąpiło tylko na chwilę. Prezydent zaprosił bowiem do Pałacu Kwirynalskiego Carla Cottarellego, byłego eksperta MFW odpowiedzialnego za cięcia wydatków włoskiego państwa w rządzie Enrica Letty w 2013 r., aby powierzyć mu zadanie utworzenia nowego gabinetu.

To jest zaś misja bez szans. Oba populistyczne ugrupowania, ale także Forza Italia Silvia Berlusconiego nie mają bowiem zamiaru poprzeć takiej technokratycznej ekipy. Razem dysponują zaś przytłaczającą większość deputowanych w parlamencie.

Od przywrócenia demokracji po ostatniej wojnie Włochy nigdy tak długo nie czekały na nowy rząd (wybory odbyły się 4 marca). Ale ten kryzys będzie trwał znacznie dłużej: wydaje się nieuniknione, aby prezydent ogłosił nowe wybory we wrześniu lub październiku. Republika wchodzi więc w okres jeszcze większej niestabilności.

Berlusconi znów uratuje Europę?

– Wrócimy do koalicji Ligi z Forza Italia, to ona uzyska większość. Silvio Berlusconi i Matteo Salvini podzielają w znacznym stopniu program polityczny, nie tak jak z lewicowym Ruchem Pięciu Gwiazd. Nasze ugrupowanie jest przy tym gwarantem, że Włochy pozostaną w strefie euro – mówi „Rzeczpospolitej" Alessandro Cattaneo, deputowany Forza Italia i członek gabinetu Berlusconiego.

Taki scenariusz wcale nie jest jednak pewny. Pomysł mianowania Paola Savony na ministra finansów wyszedł bezpośrednio od lidera Ligi, jego przywiązanie do utrzymania kraju w unii walutowej jest więc dość wątpliwe.

Po ogłoszeniu decyzji prezydenta o zablokowaniu nominacji Savony Matteo Salvini wpadł zresztą we wściekłość, zagroził, że wyprowadzi ludzi na ulice, jeśli Mattarella szybko nie ogłosi przedterminowych wyborów.

– Bez zgody Berlina, Paryża i Brukseli nie może powstać rząd we Włoszech. To jest szaleństwo. Dlatego apeluję do ludu włoskiego o poparcie nas, aby przywrócić demokrację w kraju – oświadczył Salvini.

W ostatnich dniach agencje ratingowe zagroziły, że zasadniczo obniżą wycenę ryzyka kredytowego kraju, zdecydowanie w górę zaczęła iść rentowność włoskich obligacji. Murem za Mattarellą stanęła też Włoszka Federica Mogherini, przedstawicielka ds. zagranicznych UE, zapewne dodatkowo wzbudzając wrogość we Włoszech do Unii.

Niegdyś bardzo przywiązany do integracji kraj odwrócił się od Brukseli z powodu stagnacji gospodarczej, ale także napływu 600 tys. nielegalnych imigrantów, których nie chciały wziąć inne kraje Wspólnoty.

Impeachment Mattarelli

Jeszcze ostrzej na inicjatywę prezydenta zareagował jednak Luigi Di Maio.

– W tym kraju możesz być skazany za przestępstwa kryminalne, za korupcję i być ministrem. Ale jeśli krytykujesz Europę, nie możesz zostać ministrem gospodarki – oświadczył przywódca Ruchu Pięciu Gwiazd, odnosząc się do wielu skandali finansowych w okresie rządów Berlusconiego.

Di Maio także wezwał do przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Ale wcześniej – jego zdaniem – należy uruchomić procedurę impeachmentu przeciwko prezydentowi.

Do tej pory rzeczywiście się nie zdarzyło, aby głowa państwa zablokowała nominację któregoś z ministrów. W tej sprawie włoska konstytucja nie zawiera jasnych zapisów. Mówi, że prezydent mianuje rząd na podstawie propozycji premiera. – Nie dojdzie do impeachmentu. Mattarella absolutnie działał w ramach swoich kompetencji – zapewnia Alessandro Cattaneo.

Los kraju, i poniekąd całej Europy, zależy teraz od Matteo Salviniego. Wydarzenia potoczą się zupełnie inaczej, jeśli będzie nadal współdziałał z populistyczną Ligą, niż jeśli odtworzy koalicję centroprawicy z Forza Italia, jaka istniała przed wyborami 4 marca.

Włoskie media twierdzą, że przywódcy Ligi i Ruchu już podjęli rozmowy o wspólnym starcie w wyborach. Zdaniem bolońskiego Instytutu im. Carlo Cattaneo w takim przypadku wspólnie kontrolowaliby 94 proc. miejsc w Senacie. Także w izbie niższej parlamentu obie partie miałyby znacznie solidniejszą większość niż obecnie. W szczególności Liga, która 4 marca uzyskała 17 proc. głosów, mogłaby teraz liczyć nawet na jedną czwartą głosów.

Eleonora Pali, ekspertka rzymskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IAI), wskazuje jednak w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że Salvini ma też bardzo duży interes w utrzymaniu koalicji z Berlusconim. W takim układzie jest liderem całej włoskiej centroprawicy, która najpewniej też uzyska większość mandatów w nadchodzących wyborach (4 marca zdobyła 265 na 630 mandatów).

Co kluczowe, Liga, która chce radykalnie obniżyć podatki i ograniczyć koszty funkcjonowania państwa, dzieli z Forza Italia znacznie większą część programu niż z lewicowym Ruchem, który chce rozbudować wydatki socjalne. Rząd centroprawicowy nie wywołałby więc paniki na rynkach i byłby zaakceptowany przez Brukselę.

Ulga była krótka. W poniedziałek rano euro umocniło się do dolara na wiadomość, że Giuseppe Conte, kandydat koalicji Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi, zrezygnował z tworzenia rządu. Nieznany jeszcze kilka dni temu profesor zakończył powierzoną mu misję, gdy w niedzielę w nocy prezydent Sergio Mattarella przyjął cały skład proponowanego przez niego „rządu zmiany" poza kandydatem na ministra finansów, 81-letnim Paolem Savoną. Chodzi o ekonomistę, który uważa, że Włochy „popełniły historyczny błąd", przystępując do strefy euro, bo jest to „narzędzie kontrolowania przez Niemcy Europy". Inwestorzy uznali więc, że ryzyko wyjścia Włoch ze strefy euro zostało oddalone.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"