Armenia: Rewolucja, którą lubi Kreml

„Euforia. Płaczemy ze szczęścia. Ulga" – mówią Ormianie po ustąpieniu szefa rządu.

Aktualizacja: 25.04.2018 21:43 Publikacja: 24.04.2018 19:47

Erywań. Radość na ulicach na wieść o odejściu Serża Sarkisjana

Erywań. Radość na ulicach na wieść o odejściu Serża Sarkisjana

Foto: AFP

– Tego, co się stało, w żadnym wypadku nie należy uznawać za antyrosyjski przewrót – przekonywał w Moskwie wnuk Wiaczesława Mołotowa i deputowany rosyjskiego parlamentu Wiaczesław Nikonow.

Dopiero po półtora tygodnia manifestacji w Armenii Moskwa zaczęła o nich mówić. „Armenio, Rosja zawsze będzie z tobą!" – zapewniła na Twitterze rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na wieść o zwycięstwie opozycji i podaniu się do dymisji premiera Serża Sarkisjana.

Zwykłe rozruchy

„Dlaczego uważamy, że gdy ludzie chcą coś zmienić w swoim kraju, to obowiązkowo jest to przeciw nam?" – pytał retorycznie dziennikarz prowadzący główny program informacyjny telewizji Rossija 1. Dopiero po odejściu Sarkisjana media Kremla zaczęły informować o tym, że w „bratniej Armenii" coś się dzieje i to już od dłuższego czasu. Publicyści przekonują, że usunięcie szefa rządu nic nie zmieni w stosunkach armeńsko-rosyjskich.

– W Erywaniu nikt nie protestował przeciw Rosji i Rosjanom – przypomniał jeden z nich, Wiktor Nadieżdin. Rzeczywiście, w przeciwieństwie do „elektrycznego buntu" latem 2015 roku teraz na ulicach armeńskich miast nie padło ani słowo o Moskwie. Trzy lata wcześniej Ormianie gwałtownie sprzeciwili się kolejnej podwyżce cen energii i ich gniew był skierowany przeciw Gazpromowi, rosyjskim właścicielom firm elektroenergetycznych, a w końcu i propagandzie rosyjskich mediów. – Gazprom jest monopolistą w dostawach gazu do Armenii, rosyjski biznes jest właścicielem wszystkich tamtejszych sieci elektroenergetycznych, a nawet kolei – tłumaczył „Rzeczpospolitej" publicysta Wadim Dubnow.

Jeden z gazpromowskich menedżerów wysokiego szczebla Karen Karapetjan był wicepremierem, a teraz został „pełniącym obowiązki premiera". Opozycja domaga się jednak dymisji całego rządu i rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Ale według ekspertów Karapetjan znajdzie się w składzie nowego gabinetu ministrów – niezależnie od wyniku głosowania.

Długą ciszę w podporządkowanych Kremlowi mediach oraz wśród rosyjskich polityków Dubnow tłumaczy tym, że „myśleli, że to takie zwykłe, coroczne ormiańskie rozruchy". W 2013, 2015 i 2016 roku – za rządów Sarkisjana jeszcze jako prezydenta – dochodziło do ulicznych wystąpień. Wszystkie kończyły się niczym.

Usuniętego premiera bronił jednak wzrost gospodarczy. Nie udało mu się zlikwidować deficytu budżetowego ani nawet nie próbował zwalczył 16-procentowego bezrobocia. W rezultacie poza granicami kraju liczącego 3 mln mieszkańców mieszka 0,9 mln ludzi, którzy urodzili się w nim.

Azja i Atlantyk

Sytuacja gospodarcza i polityczna Armenii nasuwała porównania z Ukrainą za rządów Wiktora Janukowycza. – Nie należy tego czynić. To czysto ormiańska, wewnętrzna sprawa – przekonuje jednak publicysta „Kommiersanta" Maksim Jusin.

– To naprawdę był wybuch niezadowolenia, wyrzucenie z siebie niechęci do Sarkisjana. Po prostu ludzie mieli go dość. Przy czym żadne rosyjskie interesy nie zostały naruszone – zgadza się Dubnow. Gwoździem do politycznej trumny premiera okazała się jego publiczna zapowiedź z 2015 roku – gdy jeszcze był prezydentem – że nie chce być szefem rządu.

Mimo beznadziejnej izolacji kraju – wciśniętego między niechętną Turcję, wrogi Azerbejdżan i podejrzliwą Gruzję – Sarkisjan próbował jednak szukać wsparcia nie tylko w Rosji. Wprowadził co prawda kraj do prorosyjskich Unii Celnej i Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, ale podpisał też umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Zgodził się na zwiększenie zależności wojskowej od Rosji, ale zaczął też współpracować z NATO.

Przywódca rewolty Nikol Paszinjan znany jest za to jako „euroazjatycki sceptyk". – Rosja promuje „integrację euroazjatycką" w miejsce „euroatlantyckiej".

– Po wyjściu z więzienia w 2011 roku Paszinjan został deputowanym i złożył projekt ustawy o wyjściu Armenii z Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej – tłumaczy Dubnow, skąd się wzięło przekonanie o dystansie opozycjonisty do Kremla. Projekt został odrzucony, a w czasie manifestacji Paszinjan w ogóle nie wypowiadał się o przyszłej polityce zagranicznej kraju. ©?

Gniew Ludu

W ciągu ostatnich czterech lat wielu przywódców musiało ustąpić pod naciskiem ulicznych protestów i manifestacji

- Ukraina – w listopadzie 2013 roku prezydent Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy o stowarzyszeniu kraju z UE, co doprowadziło do wybuchu ulicznych protestów. Po trzymiesięcznych manifestacjach, które kosztowały życie i zdrowie ponad tysiąc osób, prezydent zgodził się na przedterminowe wybory parlamentarne, ale potem uciekł z Kijowa. Po kilku dniach parlament pozbawił go władzy i ogłosił przedterminowe prezydenckie.

- Rumunia – 30 października 2015 wybuchł pożar w bukareszteńskim nocnym klubie Collectiv, w którym zginęły 64 osoby. Tragedia wywołała masowe protesty uliczne przeciw szefowi rządu Viktorowi Poncie. Nie miał nic wspólnego z klubem, ale powszechnie oskarżano go o stworzenie i wspieranie systemu wszechogarniającej korupcji. Już 4 listopada Ponta podał się do dymisji. Ale w następnym roku został wybrany do parlamentu.

- Islandia – w kwietniu 2016 roku kraj dowiedział się z dokumentów „Panama Papers", że żona premiera Sigmundura Gunnlaugssona jest właścicielką firm w rajach podatkowych. 4 kwietnia Islandczycy wyszli na ulice miast, następnego dnia Gunnlaugsson podał się do dymisji. Szef islandzkiego rządu był jedynym światowym politykiem, który ustąpił z powodu „Panama Papers", choć figuruje w nich kilkudziesięciu.

- Słowacja – 25 lutego 2018 roku został zamordowany dziennikarz śledczy Ján Kuciak. Zginął w trakcie zbierania materiałów do artykułu na temat powiązań osób bliskich premierowi Robertowi Ficy z włoskimi grupami przestępczymi. Śmierć dziennikarza i jego narzeczonej wywołała wielkie oburzenie w kraju i doprowadziła do ogromnych protestów przeciwko establishmentowi. Obarczany polityczną odpowiedzialnością za rozwój sytuacji w kraju wieloletni premier Słowacji Robert Fico 15 marca musiał się podać do dymisji.

– Tego, co się stało, w żadnym wypadku nie należy uznawać za antyrosyjski przewrót – przekonywał w Moskwie wnuk Wiaczesława Mołotowa i deputowany rosyjskiego parlamentu Wiaczesław Nikonow.

Dopiero po półtora tygodnia manifestacji w Armenii Moskwa zaczęła o nich mówić. „Armenio, Rosja zawsze będzie z tobą!" – zapewniła na Twitterze rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na wieść o zwycięstwie opozycji i podaniu się do dymisji premiera Serża Sarkisjana.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"
Polityka
Donald Trump reklamuje Biblię. Sprzedawaną za 59,99 dolarów