Nawet Lula nie jest ponad prawem

Nic już nie ustrzeże polityka przed więzieniem. Ale wyrok stawia kraj przed największą próbą od obalenia dyktatury.

Aktualizacja: 05.04.2018 21:54 Publikacja: 05.04.2018 20:14

Luiz Inacio Lula Da Silva nie ma wyższego wykształcenia, ale nadrabia to niezwykłą charyzmą i wyczuc

Luiz Inacio Lula Da Silva nie ma wyższego wykształcenia, ale nadrabia to niezwykłą charyzmą i wyczuciem politycznym.

Foto: AFP

Pokolenia rosyjskich demokratów mogą tylko marzyć o takiej scenie. W czwartek nad ranem, po 11 godzinach transmitowanej w telewizji debaty, stosunkiem sześciu głosów do pięciu Sąd Najwyższy orzekł, że były prezydent Luiz Inacio Lula Da Silva został prawomocnie skazany za korupcję przez sąd drugiej instancji na 12 lat więzienia.

Jeszcze w tym tygodniu słynny sędzia Sergio Moro, który od czterech lat forsuje bezprecedensową akcję oczyszczenia brazylijskiej polityki z nadużyć finansowych, może posłać dawnego przywódcę związkowego za kratki. 210-milionowy kraj pokazał, że nikt nie jest ponad prawem.

36 milionów nędzarzy

Na takie rozstrzygnięcie inwestorzy zareagowali pozytywnie: indeks giełdy w Sao Paulo Bovespa zyskał 1,75 proc., zaś real umocnił się do dolara o blisko 1 proc. Brazylia z trudem wyciąga się z głębokiego kryzysu gospodarczego: w IV kwartale gospodarka kraju rosła już w tempie 2,5 proc. w ujęciu rocznym. Inwestorzy najwyraźniej uznali, że walka z korupcją w tym pomoże.

– Wszystkie zapisy konstytucji zostały zastosowane. To jest zwycięstwo demokracji – mówi „Rz" Drauzio Varella, lekarz i autor poczytnych książek o brazylijskich więzieniach. Ale też przyznaje: „Społeczeństwo jest teraz bardzo spolaryzowane. Jaki wpływ będzie miało uwięzienie Luli na październikowe wybory prezydenckie i parlamentarne, pozostaje kwestią otwartą".

Lula pozostaje idolem przynajmniej 1/3 Brazylijczyków. Jest jednym z ośmiorga dzieci ubogiej chłopskiej rodziny z północno-wschodniego regionu Pernambuco, pracował jako pucybut w Sao Paulo, zanim zrobił wielką karierę najpierw w związkach zawodowych, a potem na czele utworzonej przez siebie Partii Pracowników. Pierwszy od powrotu demokracji w 1985 r. lewicowy prezydent kraju zdołał w latach 2003–2011 dzięki rozbudowie programów socjalnych wyciągnąć z nędzy ok. 36 mln rodaków. W najnowszej historii świata tylko komunistyczne Chiny miały lepszy wynik. Dzięki Luli po raz pierwszy wielu Brazylijczyków poczuło, że należą do prawdziwego narodu, a nie żyją w kraju o ogromnej polaryzacji dochodów, w którym tylko nielicznym żyje się dobrze.

Gdy jednak w Brazylię uderzył kryzys gospodarczy, a w miejsce Luli, który nie mógł sprawować władzy przez więcej niż dwie kadencje, prezydentem została z ramienia Partii Pracowników o wiele mniej skuteczna Dilma Rousseff, grupa młodych prawników ze stanu Parana na czele z Moro zaczęła ujawniać skalę korupcji w najwyższych kręgach brazylijskich polityki. To była tzw. operacja Lava Jato (pralka), która ujawniła system łapówek pobieranych przez polityków od państwowego koncernu naftowego Petrobras. W 2016 r. Rousseff została odsunięta przez parlament od władzy za fałszowanie danych o finansach państwa.

Sam Lula został natomiast oskarżony o przyjęcie mieszkania w nadmorskim kurorcie Santos od koncernu budowlanego Odebrecht w zamian za pomoc w uzyskaniu korzystnych kontraktów państwowych.

Nie wszyscy uważają uwięzienie Luli za sprawiedliwe, przede wszystkim dlatego, że taki los nie spotkał żadnego z polityków prawicowych, którzy są oskarżani o korupcję na znacznie większą skalę.

– Ponad połowa deputowanych, którzy głosowali za impeachmentem Rousseff, ma zarzuty korupcyjne. Zaś oskarżenia wobec Luli nigdy nie zostały udowodnione: to jego słowo przeciw słowu jego oskarżycieli, tak jak jest dziś we Francji w śledztwie przeciw Nicolasowi Sarkozy'emu, który w końcu nie trafił do więzienia – mówi „Rz" Camille Goirand, profesor paryskiego Instytutu Studiów Wyższych nad Ameryką Łacińską (IHEAP).

Armia wchodzi do gry

Na dwa dni przed wyrokiem Sądu Najwyższego główny dowodzący armii Eduardo Villas-Boas napisał na Twitterze, że oczekuje, iż sędziowie „nie pozwolą na bezkarność" oskarżanym o korupcję. Do tej bezprecedensowej od przywrócenia demokracji presji przyłączyli się inni, najważniejsi generałowie.

– To niezwykle niepokojące. W kraju znów odradza się system autorytarny, jest coraz więcej sygnałów cenzury. Skazanie Luli miało przede wszystkim zapobiec jego ponownemu wyborowi na prezydenta. A przecież prowadzona przez niego polityka finansowa była bardzo odpowiedzialna – mówi Goirand.

Ale to nie jest opinia podzielana przez wszystkich. Drauzio Varella, który mocno angażuje się w ruchy obrońców praw człowieka, podkreśla: „Nie ma dziś groźby przejęcia władzy przez wojskowych, nikt tego nie chce. Także sama armia nie ma ochoty bezpośrednio zajmować się kłopotami kraju".

Bardzo wiele zależy od tego, czy po Luli za korupcję zostaną teraz skazani inni brazylijscy politycy, przede wszystkim z prawicy. To możliwe. Aresztowany został np. najbliższy współpracownik obecnego prezydenta Michela Temera, adwokat Jose Yunes. Nad obecną głową państwa, którego popiera już tylko 5 proc. Brazylijczyków, także ciążą niezwykle poważne zarzuty korupcyjne. Temer co prawda wydał popularną decyzję o rozprawieniu się przez armię z gangami przestępczymi w fawelach Rio, ale poza tym nie podejmuje wielu innych potrzebnych decyzji. Z tego powodu wciąż nie wchodzi w życie umowa o wolnym handlu między UE i Mercosurem, coraz bardziej niebezpieczna jest też sytuacja w regionie wokół Boa Vista, na granicy z Wenezuelą.

Jest mało prawdopodobne, aby 73-letni Lula przesiedział więcej niż niewielką część 12-letniego wyroku. Ale jego polityczna kariera jest skończona. Tymczasem z 36-procentowym poparciem to on był faworytem w październikowych wyborach prezydenckich. Czy teraz Partia Pracowników wysunie na jego miejsce równie popularnego kandydata? Padają nazwiska Fernando Haddada i Jaquesa Wagnera, a także lidera Demokratycznej Partii Pracowniczej (PDT) Ciro Gomesa.

– Jest jasne, że nikt nie ma takiej charyzmy jak Lula – mówi jednak Goirand.

W nowym układzie brazylijska scena polityczna może więc ostro skręcić w prawo. Na razie, bez Luli, liderem sondaży jest skrajnie prawicowy były wojskowy Jair Bolsonaro, który był skazany za nawoływanie do przemocy. Ma on wielu sympatyków w armii. Ale w sondażach nie przekracza 20 proc.

– Przejdzie do drugiej tury, ale nie sądzę, aby wygrał. Jest zbyt kontrowersyjny. Ale po tym, jak Amerykanie wybrali Trumpa, nic nie wiadomo – mówi Drauzio Varella.

Pokolenia rosyjskich demokratów mogą tylko marzyć o takiej scenie. W czwartek nad ranem, po 11 godzinach transmitowanej w telewizji debaty, stosunkiem sześciu głosów do pięciu Sąd Najwyższy orzekł, że były prezydent Luiz Inacio Lula Da Silva został prawomocnie skazany za korupcję przez sąd drugiej instancji na 12 lat więzienia.

Jeszcze w tym tygodniu słynny sędzia Sergio Moro, który od czterech lat forsuje bezprecedensową akcję oczyszczenia brazylijskiej polityki z nadużyć finansowych, może posłać dawnego przywódcę związkowego za kratki. 210-milionowy kraj pokazał, że nikt nie jest ponad prawem.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"