– Jestem przekonany, że Palestyńczycy oraz Izraelczycy mają prawo do własnej ziemi. Potrzebny jest jednak traktat pokojowy dla zapewnienia stabilności dla wszystkich i ustanowienia normalnych relacji – powiedział książę Mohammed bin Salman amerykańskiemu miesięcznikowi „The Atlantic". Wyjaśnił też , że jego kraj nie ma „problemów z Żydami" i że istnieje wiele wspólnych interesów, „włączając ekonomiczne".
Takie stwierdzenia wywołały spore poruszenie. Po raz pierwszy przywódca Arabii Saudyjskiej przyznał otwarcie, że Izrael ma prawo do istnienia, nie stawiając żadnych warunków wstępnych. Ma to miejsce niemal rok po objęciu przez 32-letniego dziś księcia Mohammeda bin Salmana oficjalnej funkcji następcy tronu.
Rijad już od kilkunastu lat opowiada się za koncepcją tzw. two state solution, czyli rozwiązania konfliktu palestyńsko-izraelskiego poprzez uznanie prawa do istnienia w Palestynie dwu państw: Izraela oraz państwa palestyńskiego. Równocześnie warunkiem Arabii Saudyjskiej nawiązania bliższych relacji z Izraelem było do tej pory wycofanie się państwa żydowskiego z terenów okupowanych od 1967 r. Jednak w wywiadzie dla „Atlantic" następca saudyjskiego tronu nie wspomniał o tym ani słowem. To oznacza zasadniczą zmianę saudyjskiego stanowiska. Trudno byłoby jednak wysnuć z tego wniosek, że Arabia Saudyjska gotowa jest uznać aneksję wschodniej Jerozolimy przez Izrael. Jak na razie oba państwa nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.
– Tego rodzaju wypowiedzi odzwierciedlają jednak trwającą od dawna ewolucję stanowiska Arabii Saudyjskiej wobec Izraela – tłumaczy Sebastian Sons z berlińskiego think tanku DGAP dziennikowi „The Washington Post".
Arabia Saudyjska otworzyła już swą przestrzeń powietrzną dla samolotów pasażerskich udających się do Izraela. Nie jest też tajemnicą, że kraje utrzymują niejawne kanały wzajemnych kontaktów. Przyznał to publicznie jesienią ubiegłego roku jeden z członków gabinetu premiera Netanjahu. Z kolei generał Gadi Eizenkot, szef sztabu generalnego izraelskiej armii, zaoferował Saudyjczykom wymianę informacji wywiadu dotyczących Iranu. Jak należy sądzić, taka wymiana jest już faktem, być może za pośrednictwem służb amerykańskich.