Najważniejsze, żeby sam rząd docenił wagę swojego sztandarowego programu 500+. Jego utrzymanie przy kosztach rocznych ponad 20 miliardów złotych to olbrzymie wyzwanie dla finansów państwa. Dlatego zamiast wymyślać kolejne kosztowne wydatki społeczne, rząd musi się koncentrować na rozwoju gospodarki. Tylko przez jej przyspieszenie możliwe będzie zwiększenie wpływów podatkowych, które pozwolą sfinansować ten program i jednocześnie zmniejszyć deficyt finansów publicznych. Dziś to sprawa kluczowa, bo grozi nam, że w przyszłym roku przekroczy on limit 3 proc. PKB, z czym wiążą się potencjalne retorsje finansowe ze strony Brukseli.
Czytaj więcej:
Dziś trudno ocenić, czy projekt 500+ będzie skutecznym lekarstwem na problemy polskiej demografii. Czy rzeczywiście urodzi się dzięki niemu dodatkowo choćby kilkadziesiąt tysięcy dzieci. Wobec zbyt optymistycznych prognoz warto zachować zdrowy sceptycyzm. Zarazem jednak trzeba podkreślić, że ten wielki program to zmiana filozofii w działaniach prospołecznych rządu. Dużymi kwotami wspierane są wszystkie rodziny. Nie tylko te najuboższe. To bardzo ważne, bo państwu powinno zależeć, by pobudzić demografię także w rodzinach średnio zamożnych i zamożniejszych. W sprawie dzietności Polaków nie powinno się tworzyć żadnych cenzusów.
Właśnie taki model wsparcia przekonuje szerokie kręgi społeczne, że posiadanie licznego potomstwa to nie związany z poważnymi wyrzeczeniami indywidualny pomysł na rodzinę, ale wspierany przez administrację pożądany model społeczny.
Trzeba pochwalić rząd, że logistykę akcji oparł na sprawdzonych i funkcjonujących mechanizmach, w tym również na prywatnych instytucjach, jakimi są banki. Nie próbowano tworzyć nowych kanałów dotarcia do beneficjentów systemu. Zaletą programu jest też mocny współudział samorządów, co można określić jako czynnik państwotwórczy.
Nie mamy wątpliwości, że nadzwyczaj ważna jest ciągła obserwacja działania programu 500+ i bieżące nanoszenie korekt. Jedną z nich może się szybko okazać konieczność mocniejszego wsparcia rodzin mających więcej niż dwoje dzieci. Niewątpliwie trzeba myśleć o przyszłej waloryzacji świadczeń. To przyszłe korekty widoczne już dziś, ale wobec skali i nowatorstwa programu będzie ich z pewnością więcej. Zwłaszcza że widać wyraźnie, iż przy jego konstruowaniu nie przeprowadzono dokładnych szacunków.