Jak ustaliła „Rzeczpospolita", prezes NIK, a w przeszłości prominentny polityk PO, stawi się przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej 12 kwietnia. Oznacza to, że na dobre ruszy postępowanie mogące skutkować postawieniem Krzysztofa Kwiatkowskiego przed Trybunałem Stanu.
Sprawa zaczęła się w 2015 r., gdy do mediów wyciekły fragmenty rozmów prezesa NIK z podkarpackim posłem PSL Janem Burym. – Ty sobie szykuj kandydata na wicedyrektora – miał mówić Kwiatkowski przed konkursem na wiceszefa delegatury w Rzeszowie.
Zdaniem śledczych do ustawiania konkursów miało dojść nie tylko w Rzeszowie, ale też w Łodzi i centrali NIK. Latem 2015 r. prokuratura skierowała do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetów Burego i Kwiatkowskiego. A ówczesny poseł Ryszard Kalisz złożył wniosek o postawienie Kwiatkowskiego przed Trybunałem Stanu. Podpisało się pod nim 198 posłów, głównie z PO, a dotyczył złamania przepisu konstytucji o równym dostępie do służby publicznej.
Szefowa Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej Iwona Arent z PiS mówi, że będzie starała się zakończyć postępowanie w tej kadencji. – Chcemy przesłuchać kilku świadków, głównie osoby biorące udział w konkursach i zasiadające w komisjach konkursowych w NIK. Mamy półtora roku do wyborów, i to wystarczająco dużo czasu – dodaje.
Problem w tym, że w przeszłości postępowania przed komisją ciągnęły się latami, a obserwując dotychczasowe działania PiS, trudno dostrzec pośpiech. Kwiatkowski ma zostać przesłuchany dopiero w trzy lata od złożenia wniosku przez Ryszarda Kalisza. A posiedzenia komisji w jego sprawie są zwoływane rzadko. Ostatnie miało miejsce w listopadzie.