Marek Jurek: Europa wyrzekła się tożsamości

- Postulat ochrony życia jest oczywisty. To powinność, którą należy wypełnić – tłumaczy były marszałek Sejmu Marek Jurek

Aktualizacja: 25.03.2016 10:14 Publikacja: 24.03.2016 17:57

Mam nadzieję, że PiS nie popełni starych błędów – mówi Marek Jurek, który w 2007 r. odszedł z partii

Mam nadzieję, że PiS nie popełni starych błędów – mówi Marek Jurek, który w 2007 r. odszedł z partii w wyniku nieporozumień związanych z ochroną życia

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Dlaczego w Brukseli doszło do ataków terrorystycznych?

Marek Jurek, poseł do PE, były marszałek Sejmu: Bruksela jest jednym z bardziej muzułmańskich miast w Europie. Prawdopodobnie ta zbrodnia była odwetem za pojmanie Salaha Abdelsalama. Chociaż odpowiedzialność za zamach bierze na siebie Kalifat Państwa Islamskiego – metoda przypomina terroryzm Al- Kaidy. Uśpiona komórka uderza na dany sygnał, w reakcji na przewidywane wydarzenie, w kontekście którego ma zaatakować.

Dlaczego spokojna Belgia stała się gniazdem terrorystów w Europie?

Wielomilionowe społeczności muzułmańskie i dzielnice, takie jak Molenbeek tworzą naturalne podglebie terroryzmu.

Gdzie został popełniony błąd?

W polityce imigracji bez granic. Ideologia imigracyjna stała się wręcz oficjalną doktryną Unii Europejskiej. Od wielu miesięcy, mimo narastającego kryzysu, przewodniczący Jean-Claude Juncker powtarzał, że trzeba wręcz zalegalizować nielegalną imigrację. Drugim błędem był multikulturalizm. Multikulti nie należy mylić ze współżyciem ludzi różnych kultur w państwach (czy związkach państw) takich jak jagiellońska Rzeczpospolita czy Imperium Brytyjskie. Multikulturalizm to wyrzeczenie się tożsamości i twierdzenie, że dobre społeczeństwo to społeczeństwo bez tradycji, tożsamości i identyfikacji kulturowej, że wystarczającą tożsamością multikulturalnego społeczeństwa są jego instytucje. Takie podejście z góry zaprzecza integracji i asymilacji. Tymczasem Europa powinna była przyjmować ludzi, którzy się z nią identyfikują, którzy – jak nakazuje etyka dobra wspólnego – przyjeżdżają z szacunkiem dla kultury kraju pobytu, osiedlają się w nim z wdzięcznością i przekazują te wartości – szacunek i wdzięczność – swoim dzieciom.

Radykałowie stanowią mały procent muzułmanów.

W żadnym wypadu nie można identyfikować większości muzułmanów z ekstremizmem. Tak jak – z punktu widzenia prawa – nie można identyfikować przekonań ekstremistycznych z aktami terroryzmu. Ale między tym wszystkim jest continuum, z którym odpowiedzialność polityczna każe się liczyć. Muzułmanie bardzo różnią się  między sobą, ale na przykład są zjednoczeni w usprawiedliwianiu terroryzmu palestyńskiego. Albo w większości, w demokratycznym Pakistanie – popierają wyrok śmierci na Asi Bibi.

Jednostki?

Otóż to. Socjologiczny i historyczny wymiar problemu nie może rzutować na stosunek do jakiegokolwiek poszczególnego człowieka.  Państwu Islamskiemu chodzi o to, żeby identyfikować właśnie wszystkich, czyli każdego muzułmanina, z terroryzmem i w ten sposób budować dla ekstremizmu poparcie, a przynajmniej „zrozumienie”.

I co dalej?

Niczego dobrego nie można spodziewać się po establishmencie UE. Głosowałem przeciwko powołaniu Jean-Claude Juncker na przewodniczącego Komisji Europejskiej, głosowałem za jego odwołaniem i podpisałem drugie wotum nieufności wobec jego polityki. Ci ludzie nie bacząc na fakty bez przerwy powtarzają to samo: musimy się otworzyć na nielimitowany napływ imigrantów. Federica Mogherini mówi wręcz, że islam należy do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Europy, i Europa powinna stworzyć ramy dla politycznego islamu. Brukselski establishment nie identyfikuje się z dziedzictwem naszych narodów. Tylko zdrowa, czyli przemyślana, a nie odruchowa, etyczna, a nie emocjonalna – reakcja opinii publicznej może zmienić sytuację Europy. Nie zmienią jej ludzie, dla których Europa zaczyna się od integracji europejskiej.

Arabscy imigranci niszczą Europę?

Nie imigranci (bo to miliony poszczególnych ludzi i rodzin), ale efekty masowej imigracji. Zresztą na Zachodzie samo pojęcie imigracji zmieniło sens. We Francji imigracja przez dziesiątki lat oznaczała kolejne fale napływających do Francji (lub jej północno-afrykańskich departamentów) Portugalczyków, Włochów, Hiszpanów czy Polaków. Dziś we Francji słowo imigracja stało się synonimem islamizacji. W Polsce mamy setki tysięcy Ukraińców, na których każdy przeciętny Polak patrzy ze zrozumieniem jako na ludzi, którzy pracując u nas – pomogą rodzinom w swoim kraju. Wybryk pana Wojewódzkiego wywołał konsternację i powszechne potępienie. I mamy też tysiące muzułmanów mieszkających w Polsce, którzy również nie nastręczają żadnych problemów, bo nie tworzą faktu społecznego. Problemem jest islamizacja Europy, jej skala i charakter, wywołane przez politykę, która konsumpcję postawiła w miejsce odpowiedzialności.

Donald Tump powiedział, że zamknąłby granicę USA przed imigrantami. Czy Polska powinna pójść tym tropem i również zamknąć granice prze uchodźcami?

Trump jest widzialnym echem nastrojów społecznych, którymi świetnie operuje. My musimy po prostu zapobiec uruchomieniu w Polsce i innych krajach Europy środkowej procesu, który Europę zachodnią doprowadził do jej dzisiejszej sytuacji. My mamy ciągle wybór, Europa zachodnia musi się zmierzyć z nieodwracalnymi konsekwencjami dziesięcioleci nieodpowiedzialnej polityki. Może co najwyżej wybrać zmienić kierunek swej polityki, ale bez złudzeń, że przyniesie to natychmiastowe efekty.

Na jaki?

Czas wrócić do koncepcji państwa dobra wspólnego, które ma świadomość odpowiedzialności za przyszłe pokolenia. To zresztą rzecz równie oczywista dla ludzi, którzy mają dzieci i wnuki, jak trudna do pojęcia dla tych, którzy mają więcej żon niż dzieci.

Europa będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale?

Tak mówił Robert Schuman, ojciec integracji europejskiej. Bez zmian duchowych nie przełamiemy w skali społecznej kryzysu rodziny. A według prognoz demografów na początku drugiej połowy tego wieku, czyli gdy nasze wnuki będą wchodzić w życie publiczne, w młodym pokoleniu Francji dominować będzie islam.

Czy w Polsce powinno odbyć się referendum ws. przyjęcia uchodźców, tak jak chce Kukiz’15?

Paweł Kukiz jest głosem rozsądku w polskiej polityce i ta propozycja ma taki charakter. Pewnie pytanie proponowane w referendum można by sformułować precyzyjniej, ale ważne, że taka inicjatywa jest. Mocne polskie NIE dla narzucania przez Unię Europejską polityki rozsyłania imigrantów po Europie znakomicie wzmocni pozycję każdego polskiego rządu wobec nacisków imigracyjnych ze strony władz Unii Europejskiej.

Do marszałka Sejmu wpłynął projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny wraz z tysiącem podpisów i zawiadomieniem o utworzeniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej. Czy PiS powinien niezwłocznie przegłosować ustawę?

Postulat ochrony życia jest oczywisty. To nie jest pytanie „czy”, ale powinność, którą należy wypełnić. Jan Paweł II mówił wprost, że naród który zabija własne dzieci to naród bez przyszłości. Prawica Rzeczpospolitej będzie wspierać ten projekt. I musimy zbudować wokół niego szeroką koalicję sumień, nadać jej charakter ponadpartyjny i zagwarantować sprawie dobre kierownictwo polityczne. W PiS powinien tymi pracami pokierować poseł mający doświadczenie w walce o prawo do życia, umiejący prowadzić debatę publiczną i pozyskiwać poparcie dla sprawy posłów z różnych stron. Polityk wpierany przez swoją partię, a nie dezawuowany.

Kto powinien popilotować ten projekt?

Do sprawy PiS powinien podejść równie poważnie jak do spraw na przykład bezpieczeństwa, więc poprowadzić sprawę powinien polityk o pozycji porównywalnej z Antonim Macierewiczem czy Mariuszem Kamińskim. Kto by to mógł być? W każdym razie nie bezwolny polityk o słabej pozycji albo ktoś, kto będzie szukał wrogów sprawy zamiast sojuszników. Obie te postawy są jak dwie strony medalu tej samej obstrukcji.

Przy poprzednie próbie zaostrzenia prawa aborcyjnego odszedł pan z PiS, który nie chciał podjąć tematu uważając go za zbyt dzielący społecznie.

I mam nadzieję, że dziś kierownictwo PiS nie popełni ówczesnych błędów.

A co jeśli Sejm skieruje ustawę do prac w komisji, a tam ugrzęźnie na lata?

Wtedy w sprawie nic się nie będzie działo, a przeciwnicy prawa do życia będą powtarzać stary slogan, że „Sejm zajmuje się tylko aborcją”. W Sejmie jest oczywista większość za życiem, złożona z posłów różnych partii, problem jedynie w tym, żeby pozwolono jej się wypowiedzieć. Liderzy polityczni powinni być świadomi swej odpowiedzialności, bo każda manifestacja obojętności, każde relatywizowanie, każde bagatelizowanie nakazów solidarności – jest właśnie formą rozkładania poparcia społecznego i samych prac. Jeżeli media sugerują, że Jarosław Kaczyński zniechęcał abp. Gądeckiego do poparcia dla wzmocnienia ochrony życia, że straszył upadkiem rządu – Prawo i Sprawiedliwość powinno natychmiast to zdementować.

Czy w Polsce ciążę powinno się móc usunąć tylko w sytuacji zagrożenia życia matki, a w innych przypadkach aborcja powinna być zagrożona karą od 3 miesięcy do 5 lat?

Jan Paweł II, odnosząc się do prawa do życia w kontekście kary głównej, mówił prosto – nawet złoczyńca ma prawo do współczucia, ale prawo do życia człowieka niewinnego ma charakter absolutny. Celem ochrony życia jest zapewnienie dzieciom prawa do urodzenia, a nie karanie kogokolwiek. Istniejąca już przecież w polskim prawie sankcja karna ma po prostu zniechęcać do zamachów na życie. Nie chodzi o to, by było więcej ukaranych aborterów, ale żeby nie było zabijanych dzieci.

A co jeśli suweren nie chce zaostrzenia prawa antyaborcyjnego? Z sondażu dla „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że 51 proc. Polaków chce złagodzenia ustawy antyaborcyjnej, a 23 proc. zaostrzenia. 26 proc. nie chce żadnych zmian.

Analiza tendencji socjologicznych mówi jasno, że poparcie dla prawa do życia rośnie, kiedy tego prawa bronimy, słabnie kiedy utrwala się przekonanie, że taka obrona jest niepotrzebna, i  że Polacy są zadowoleni, że Polska chce chronić życie. Natomiast to, że są głosy przeciwne – powinno jedynie uświadamiać ludziom życia publicznego, politykom i dziennikarzom, jak fatalne mogą być konsekwencje relatywizowania tego, co stanowi oczywisty nakaz ludzkiej solidarności.

Dlaczego w Brukseli doszło do ataków terrorystycznych?

Marek Jurek, poseł do PE, były marszałek Sejmu: Bruksela jest jednym z bardziej muzułmańskich miast w Europie. Prawdopodobnie ta zbrodnia była odwetem za pojmanie Salaha Abdelsalama. Chociaż odpowiedzialność za zamach bierze na siebie Kalifat Państwa Islamskiego – metoda przypomina terroryzm Al- Kaidy. Uśpiona komórka uderza na dany sygnał, w reakcji na przewidywane wydarzenie, w kontekście którego ma zaatakować.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Tusk po konsultacjach ze Szmyhalem: Posunęliśmy się krok do przodu
Polityka
Marek Jakubiak: Najazd na dom Zbigniewa Ziobry. Mieszkanie posła to poseł
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?