To najpoważniejsza decyzja stojąca przed prezesem PiS od momentu dojścia do władzy. Jeśli w tym tygodniu Jarosław Kaczyński odrzuci orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy autorstwa PiS ograniczającej uprawnienia TK, to znajdziemy się w najpoważniejszym w najnowszej historii Polski kryzysie konstytucyjnym.
Przeprowadzona na przełomie roku przez PiS operacja dotycząca Trybunału miała kilka aspektów. Jednym z nich była ekspresowa ustawa z grudnia, która w praktyce blokuje prace TK, uniemożliwiając sędziom bieżącą ocenę ustaw autorstwa PiS.
Przebiegłość ustawy PiS polega na tym, że wprowadza ona zasady, które miały uniemożliwiać zbadanie jej samej. Pierwsza fundamentalna zmiana dotyczy tego, że Trybunał powinien rozpatrywać skargi w kolejności ich wpływania, czyli skarga na ustawę o TK powinna trafić na koniec wieloletniej kolejki. W dodatku wedle ustawy Trybunał powinien orzekać w pełnym składzie, czyli co najmniej 13 sędziów. Tyle tylko, że w tej chwili w TK jest tylko 12 pełnoprawnych sędziów – prezes Andrzej Rzepliński nie dopuszcza do orzekania trójki prawników wybranych w kontrowersyjny sposób przez PiS.
Mimo to Trybunał rzucił władzy wyzwanie, decydując, że zbada ustawę blokującą, opierając się bezpośrednio na konstytucji. To przesłanka pokazująca, że sędziowie prawie na pewno uznają kluczowe zapisy ustawy PiS za sprzeczne z konstytucją. Decyzję TK poznamy w tym tygodniu.
Politycy obozu władzy uważają takie działania Trybunału za samowolę. I zapowiadają, że orzeczenia w sprawie ustawy PiS po prostu nie uznają, podobnie jak kolejnych podjętych po jej uchyleniu. To właśnie taka sytuacja będzie najpoważniejszym kryzysem konstytucyjnym III RP.