Jakub Stefaniak: Poseł odszedł z PSL, cały Sejm się z niego śmieje

Jako dziennikarz TVP nie robiłem laurek politycznych. Nowe życie zawodowe zacząłem z czystą kartą. Wiele osób dziwiło się, że wybrałem PSL - mówi Jakub Stefaniak, rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Aktualizacja: 25.02.2018 08:22 Publikacja: 24.02.2018 23:01

Jakub Stefaniak: Poseł odszedł z PSL, cały Sejm się z niego śmieje

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Plus Minus: Jak to jest być w PSL i krytykować PiS za nepotyzm?

Nie mam z tym żadnego problemu. W poprzednim zawodowym życiu krytykowałem różne działania, także rządu PO–PSL. Dziś mam świadomość, że nikt mi nic nie załatwił, nigdy nie miałem „pleców".

Tak krytykowałeś, że w końcu znalazłeś się w partii.

To był mój wybór. Nikt mnie nie przyjmował na siłę ani nie dostałem tej posady po znajomości. Będąc dziennikarzem, słuchałem, jakie głupoty niektórzy politycy wygadują, i stwierdziłem, że mam pomysł na to, co z tym zrobić. Bycie rzecznikiem to nie jest funkcja miła, łatwa i przyjemna. To spora odpowiedzialność i nie masz limitowanych godzin pracy.

W dodatku klub parlamentarny się sypie, a rzecznik musi to wszystko tłumaczyć.

Klub się nie posypał i nie sypie.

Trochę się sypie. Uratowaliście go federacyjną koalicją z Unią Europejskich Demokratów.

Mam żywe dowody, że klub się trzyma. Zresztą będą one pewnie dowodami w sądzie przeciwko „Wiadomościom" TVP. Mam potwierdzenie z Kancelarii Sejmu, że klub istnieje nieprzerwanie od początku kadencji wbrew temu, co podały media publiczne. Naszemu liderowi udało się ograć przeciwnika.

Ograć? Przecież straciliście posła, Mieczysława Baszkę, który przeszedł do partii Jarosława Gowina.

Okazuje się, że ten poseł nie był do końca PSL-owcem. Teraz krytykuje nawet sejmikową koalicję PSL–PO na Podlasiu, to, w czym brał udział. Zresztą PiS wyjmuje najsłabsze jednostki.

Wcześniej odeszła poseł Andżelika Możdżanowska. Gdyby była najsłabszą jednostką, to pewnie nie wysłalibyście jej do komisji Amber Gold.

Może jej słabością jest to, że jest łasa na różne apanaże i PiS to wykorzystał. Jak ktoś jest pazerny, to jest łatwym celem, bo można mu wiele obiecać. Niektórzy nie potrafią się pogodzić z tym, że raz się rządzi, a raz jest się w opozycji, a inni może dziecinnieją na starość. Ludzie Gowina obiecali Mietkowi Baszce pół Podlasia i córkę króla za żonę, a został z niczym. Ledwo wszedł do Klubu PiS. Cały Sejm się teraz z niego śmieje.

A Możdżanowska jest wiceministrem rozwoju i ma się świetnie.

Byłem ostatnio na terenach, gdzie mieszka. Ludzie patrzą na nią w sposób pogardliwy. Polacy są narodem dumnym i nie lubią, jak ktoś zdradza.

Ale z PSL łatwo jest kogoś wyrwać. Nie kojarzycie się z ideowością, tylko z pomaganiem sobie wzajemnie.

Mnóstwo stereotypów narosło wokół PSL.

Stereotypów?

Jak popatrzymy, jak obsadzano stanowiska za PO–PSL, a jak za PiS, to mamy do czynienia z jakimś kosmosem.

Możesz zagwarantować, że nie wyjmą już nikogo z PSL?

W polityce nie można mówić „nigdy", ale chyba nie jest to już priorytetowym zadaniem PiS. Chodziło zresztą tylko o rozbicie klubu, a teraz będzie to trudniejsze, bo jesteśmy więksi.

A co was właściwie łączy ze Stefanem Niesiołowskim, Michałem Kamińskim i Jackiem Protasiewiczem, którzy dołączyli do waszego klubu? Oczywiście oprócz chęci przetrwania.

Zgadzamy się w kwestii praworządności i przestrzegania konstytucji. Od PiS różni nas to, że oni chcą sterować wszystkim centralnie, a my chcemy zdecentralizować. Jesteśmy też za tym, żeby Polska miała silną pozycję w Unii Europejskiej.

To tak jak wszyscy. Tylko wy jesteście konserwatywni, a owa trójka posłów zdaje się mocno europejska.

Są kwestie, które nas różnią, dlatego nie jesteśmy w jednej partii. My nie jesteśmy jednak bardzo konserwatywni. W głosowaniach światopoglądowych jesteśmy wolni od dyscypliny.

Dlatego w zeszłej kadencji waszymi głosami utrącono wiele liberalnych projektów.

Nikogo kołem nie można łamać. Ostatnio narzucenie dyscypliny przez Platformę sprawiło, że o mało się tam klub nie rozpadł.

Ale głosujecie konserwatywnie.

To jest kwestia tego, jacy ludzie zostali wybrani przez wyborców. Relacja z Unią Europejskich Demokratów to małżeństwo z rozsądku, które daje możliwość działania.

Małżeństwo bez uczucia.

Nie mówię, że bez uczucia. Może to nawet początek jakiegoś nowego fajnego politycznego projektu. Nie wiemy, co się będzie działo za dwa lata. Może będziemy chadecką kotwicą. Ale taką prawdziwą, a nie tylko medialną.

Władysław Kosiniak-Kamysz nabrał ostatnio energii. Dobrze wypada w mediach i pnie się w rankingach zaufania. Możesz powiedzieć, jak z nim pracujecie?

Prezes jest jednostką, nad którą nie da się pracować.

Przecież dobrze wiem, że pracujecie.

Nie. On jest za dużym indywidualistą. Poczuł „flow", a dobre rankingi go podbudowują. Nie zmienia to faktu, że wykonuje gigantyczną robotę. Czasem uczestniczę w tych spotkaniach, co on, ale nie jestem w stanie dotrzymać mu kroku. Prezes brał partię, jak miała 2 proc. w sondażach. Teraz widać, że jest miejsce dla PSL.

Jesteście taką dziwną partią niby-rolników, gdzie jest najwięcej doktorów. Teoretycznie ludowcy, a dowodzi wami lekarz z Krakowa.

To jest fajne we Władku. Zresztą to kolejny dowód, że PSL może być partią środka. Nie odcinamy się od filaru rolniczego i zdajemy sobie sprawę, że nie przekonamy do siebie wszystkich. Cofnijmy się do roku 1947, gdy sfałszowano wybory. To był czas, gdy na PSL głosowało się w miastach. Mało tego, nasz członek Władysław Bartoszewski poszedł siedzieć za to, że publikował w gazecie PSL.

Już wiem, że za chwilę będziesz mówił o Witosie.

To wynika z tego, że nie chcemy oddawać PiS-owi pola w polityce historycznej. Każdy ma prawo do swoich bohaterów. Wkurza mnie, gdy niepodległość to tylko Piłsudski i nikt więcej. Każdy kto oglądał „Bitwę Warszawską", widział scenę, gdy Piłsudski posyła po Witosa, gdy jest duże zagrożenie. Bez chłopów i Witosa nie wygralibyśmy tej bitwy.

Ile lat byłeś w telewizji publicznej?

Około 12. Musiałbym dodać moją pierwszą umowę z ośrodkiem TVP w Lublinie i kilka miesięcy terminowania na bezpłatnym stażu, noszenia taśm.

A w centrum dowodzenia w Warszawie?

Pewnie z siedem.

Jeden kolega prowadził tam debaty na temat Unii Europejskiej i latał za Różą Thun, a teraz z nią walczy. Dobrze płacą, więc jest to jakiś sposób na życie.

Ja trochę inaczej podchodziłem do dziennikarstwa, bo nigdy za nikim nie latałem. Nie robiłem nigdy eventów politycznych. Może w takim razie dobrze się stało, że zostawiłem dziennikarstwo. Miałem obecnie jeden występ w TVP Info. Pierwszy i ostatni. Trafiłem na czarną listę i nie płaczę z tego powodu.

Wyborcy PSL cię nie widzą.

To jest też stereotyp, że ludzie w regionach oglądają tylko TV PiS.

A za twoich czasów w mediach publicznych było tak różowo?

Media publiczne nigdy nie były doskonałe i zawsze to krytykowałem. Z mojego punktu widzenia działaniem na szkodę na spółki jest to, że co trzy miesiące wymienia się tam kierowników. Takie rozedrganie nie służy firmie; jak już ktoś się z czymś zapozna, to musi odejść.

Załapałeś się na outsourcing w TVP?

Tak, ale wtedy byłem już praktycznie pożegnany.

No tak, ale to nie chodziło tylko o ciebie. To był szerszy problem.

I to była zła decyzja. W ogóle bardzo krytycznie oceniałem politykę prezesa Juliusza Brauna. To nie był facet z mojej bajki. On zrobił wiele złego. Decyzja o wyprowadzeniu pracowników twórczych poza firmę była kuriozalna. Nie służyło to jakości programu. Ludzie, którzy są zdemotywowani, źle pracują. To nie jest fabryka gwoździ.

Ale ty bardziej zajmowałeś się tam sprawami wojskowy niż ludowymi.

Czasem robiłem materiały polityczne. Nawet jakby niektórzy nieżyczliwi szukali na mnie haków w archiwach...

...a szukali...

...to nie znaleźliby tam nic strasznego. Nie robiłem laurek politycznych. Moje nowe życie zawodowe zacząłem z bagażem doświadczeń, ale też z czystą kartą. Wiele osób się dziwiło, że wybrałem PSL.

Byłem kiedyś przez chwilę w TVP i pamiętam, jak trzeba było rozliczać się z każdej sekundy materiału i pilnować, żeby jakaś opcja nie miała zbyt wiele czasu. A teraz masz „Gościa Wiadomości", gdzie w zasadzie jest zapraszana tylko jedna opcja.

Szef naszej młodzieżówki to zlicza i publikuje. To jest skandal, że w ciągu miesiąca mamy 27 gości związanych z PiS-em w głównym programie publicystycznym. To jest jawne kneblowanie ust opozycji. Mnie tam się nie pali do tych programów, ale to jest nie w porządku. Tam musi płynąć jedyna słuszna melodia. Inną sprawą jest przemilczanie tematów. Robią halo z jakiś drobnostek, a nie mogą wspomnieć nawet o małym sukcesie opozycji.

Może dlatego, że opozycja nie ma sukcesów.

Ma. Zobacz, czy w „Wiadomościach" była kiedyś informacja, że PSL złożyło projekt w sprawie likwidacji corocznej zmiany czasu – przestawiania zegarków bez sensu – i że on uruchomił lawinę pozytywnych działań w ramach Unii Europejskiej. Jeśli coś podali, to zwracam honor, ale nie słyszałem o niczym takim. Władysław Kosiniak-Kamysz był tam ostatnio gościem ponad rok temu.

Wspomniałeś o szefie młodzieżówki. Czyli jakąś macie.

Mówisz to z taką ironią, a to jest najlepsza młodzieżówka.

W czym jest najlepsza? Byłem kiedyś na jej happeningu przed Ministerstwem Rolnictwa. Nie było to porywające wydarzenie. Co kieruje młodymi ludźmi, którzy chcą działać w PSL?

Może warto postawić to pytanie szerzej i zapytać, po co w ogóle idą do polityki. Wiele osób wywodzi się z samorządu studenckiego i chce kontynuować swoje zaangażowanie. Do nas przychodzi wiele nowych osób z pomysłami ustaw dla różnych grup społecznych. Mamy liczne grono przedstawicieli małych firm, którzy zostali odtrąceni przez obecnie rządzących. To im trzeba pomagać, bo dzięki ich pracy Polska się rozwija. Pomagać trzeba także seniorom. My mamy dla nich projekt „emerytura bez podatku". Już się emeryci napłacili w życiu podatków.

Jak już rozmawiamy o emeryturach, to łatwiej będzie znaleźć na nie pieniądze, gdy weźmiemy się w końcu do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, czyli czegoś, co zawsze blokowaliście.

Trzeba zobaczyć, ile osób korzysta z KRUS.

Sporo.

Ale czy oni naprawdę są rolnikami? Słyszałem kiedyś taką historię, że jeden prawicowy publicysta płaci składki na KRUS. Ja bym po prostu podszedł do tego uczciwie. Jak ktoś jest rolnikiem, to niech korzysta z KRUS, a jak ktoś jest udawanym rolnikiem, to niech nie korzysta. Raczej starałbym się nie ciągnąć do góry składki na KRUS, tylko do dołu składkę na ZUS.

Uciekasz od sedna sprawy.

Uszczelnienie jest bardzo ważne. Myślę, że wspomniany publicysta nie zarabia mało.

Korzysta z KRUS, bo to po prostu bardzo się opłaca.

Pokusa jest duża, ale tu pewnie dużo zależy od tego, jak podchodzisz do sprawy. Czy to jest fair?

Nie fair jest to, że niektórzy mogą korzystać z takich przywilejów, a inni jedną trzecią miesiąca pracują na ZUS.

To jest kwestia pomocy tym, którzy tak naprawdę ciężko zasuwają.

Bo ci, którzy pracują na przykład w małych firmach, to nie zasuwają?

To czepmy się górników.

Będę rozmawiał z górnikami, to się będę czepiał górników, a jak rozmawiam z ludowcem, to się czepiam rolników.

Takim samym sposobem można pytać, dlaczego górnicy mają taki, a nie inny przywilej. To zostało stworzone, bo rolnicy długo nie mieli składek. To jest zawód, w którym ciężko się pracuje i krócej żyje. Kiedy ostatnio byłeś na wsi?

Byłem ostatnio, ale co to ma do rzeczy?

I co, faktycznie pracują tam ciężko? Myślisz, że ci z korpo na Domaniewskiej też tak ciężko pracują?

Tak. A praca intelektualna jest jakaś gorsza od fizycznej?

Nie wiem, czy siedząc za biurkiem, można tak ciężko pracować fizycznie.

A ja wiem, że tak. Długotrwały stres może wykończyć. Nie wiem, czemu lekceważysz takie rzeczy.

To nie jest kwestia lekceważenia zagrożenia, tylko fizycznego wysiłku.

Czy naprawdę jedyny wysiłek, który istnieje na świecie, to ten związany z machaniem łopatą albo widłami?

Są różne rodzaje pracy. Ta przy biurku jest inna.

Inna, ale nie gorsza.

Mówimy teraz w kategorii zmęczenia materiału i wytrzymałości organizmu ludzkiego. Tu wchodzi zagrożenie urazami. Ale nie wiem, do czego zmierzasz.

Do tego, że KRUS nie jest sprawiedliwy. Zwłaszcza dlatego, że w najbliższej przyszłości czeka nas pewnie katastrofa emerytalna.

Jakby mi ktoś kazał teraz zostać rolnikiem, to nie wiem, czybym się cieszył. Może oni mniej się dokładają do ubezpieczeń społecznych, ale mają ciężej. Ta wieś nie jest wcale taka bogata, jak byśmy sobie to czasem wyobrażali, choć są przedsiębiorcy, którzy mają ogromne gospodarstwa. W naszym programie zaproponowaliśmy ulgi dla przedsiębiorców. Szczególnie dla małych firm – ulgi podatkowe, i to na lata.

To inaczej: czy rolnicy, którzy mają ogromne gospodarstwa i wielkie zyski, powinni płacić składkę na KRUS?

To jest kwestia do dyskusji: czy traktować ich jak rolników czy jak przedsiębiorców, wielu z nich to już przedsiębiorcy i oni płacą ZUS. Likwidacja KRUS spowoduje, że lawinowo wzrośnie liczba osób starających się o zasiłki – tego chcemy? Nie! Nawet niechętna KRUS-owi Platforma wycofała się z pomysłu jego likwidacji. Ale jeśli miałbym od czegoś zaczynać, to od uszczelnienia systemu. Po prostu warto być przyzwoitym. ©?

—rozmawiał Piotr Witwicki (dziennikarz Polsat News)

Jakub Stefaniak – rocznik 1981, urodzony w Lublinie, od dziesięciu lat mieszkaniec Warszawy, absolwent historii sztuki KUL, długoletni dziennikarz TVP, od 2015 rzecznik PSL. Żonaty, tata dziesięcioletniej Ali. Miłośnik lotnictwa, armii oraz polityki

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus: Jak to jest być w PSL i krytykować PiS za nepotyzm?

Nie mam z tym żadnego problemu. W poprzednim zawodowym życiu krytykowałem różne działania, także rządu PO–PSL. Dziś mam świadomość, że nikt mi nic nie załatwił, nigdy nie miałem „pleców".

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie