Jak NATO odstrasza Kreml

Plan wzmocnienia wschodniej flanki: Nie będzie stałych baz, ale ciągła rotacyjna obecność.

Aktualizacja: 11.02.2016 06:25 Publikacja: 10.02.2016 18:21

Sekretarz obrony USA Ashton Carter wita się z niemiecką minister Ursulą von der Leyen

Sekretarz obrony USA Ashton Carter wita się z niemiecką minister Ursulą von der Leyen

Foto: AFP, Thierry Charlier

Korespondencja z Brukseli

Rosnące zagrożenie ze strony Rosji zmusiło sojusz północnoatlantycki do zmiany strategii w Europie Środkowo- Wschodniej.

Będzie wzmacniał siły odpowiedzi na ewentualny atak ze wschodu.

Do pierwszych decyzji podjętych dwa lata temu na szczycie w Walii dojdą kolejne, zaplanowane na szczyt w Warszawie w lipcu.

Szczegóły później

Będzie więcej żołnierzy i więcej sprzętu gotowych do szybkiego przerzucenia na wschodnie granice. W środę w Brukseli ministrowie obrony NATO dali zielone światło do takich przygotowań.

– Uzgodniliśmy dalsze zwiększenie obecności na Wschodzie. Będzie ona miała charakter międzynarodowy, żeby zapewnić, że atak na jednego członka NATO jest atakiem wymierzonym we wszystkich. I NATO odpowie na taki atak – powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Norweg poinformował, że niektóre kraje deklarowały udział w tej zwiększonej obecności, ale szczegóły będą jeszcze finalizowane na kolejnym spotkaniu ministrów w czerwcu, z zamiarem ogłoszenia ostatecznej decyzji na szczycie NATO: – Na razie poprosiliśmy naszych planistów wojskowych, żeby nam powiedzieli, co jeszcze powinno być zrobione. Z jakich komponentów ma się składać zwiększona obecność? Jaka powinna być jej skala i jakie proporcje między siłami obecnymi na flance wschodniej i gotowością do przerzucenia kolejnych? Bo zwiększona obecność ma polegać i na zwiększeniu wysuniętych sił, czyli jednostek wojskowych obecnych w Polsce, krajach bałtyckich, Bułgarii czy Rumunii, i na gotowości do szybkiego przerzucenia kolejnych, np. zza Atlantyku, w razie pojawienia się bezpośredniego zagrożenia ze strony Rosji.

Temu drugiemu celowi ma służyć dodatkowy sprzęt i broń magazynowane w Europie Wschodniej lub Zachodniej, które mogłyby być przewiezione na Wschód i postawione do dyspozycji nowo przybyłych oddziałów.

Polski rząd apeluje o stałą obecność wojsk NATO. Jednak zgody na taką decyzję nie ma, bo część krajów, głównie południa Europy, nie chce dodatkowo prowokować Rosji. Porozumienie NATO–Rosja z 1997 roku przewiduje, że nie będzie stałych baz w nowych krajach NATO.

I choć Rosja nie przestrzega tego dokumentu, to po stronie NATO wciąż istnieją opory do pójścia na konfrontację z Moskwą. Według obrońców nowej strategii jej efekt będzie faktycznie taki jak stała obecność. Żołnierze NATO będą na Wschodzie w sposób ciągły, choć rotacyjny. Będą: sprzęt gotowy do przerzucenia, patrole powietrzne i morskie oraz regularne ćwiczenia wojskowe.

Miliardy z USA

Nie byłoby szans na zwiększenie nawet tej rotacyjnej obecności, gdyby nie decyzja Waszyngtonu o czterokrotnym zwiększeniu wydatków na siły stacjonujące w Europie. W 2017 roku Amerykanie mają wydać na ten cel 3,4 mld USD. Pieniądze sfinansują uzupełnienie magazynów w Europie Zachodniej oraz większą obecność rotacyjną wojsk w Europie Wschodniej.

Wcześniej Polska uznawała obecność rotacyjną za niewystarczającą, teraz jednak plany NATO oceniła pozytywnie.

Oczekiwania Polski

– Jest decyzja o trwałej obecności na Wschodzie – powiedział minister obrony Antoni Macierewicz. Nie chciał wchodzić w rozróżnienie między słowem „stała" a „trwała", bo uznał to za przejaw bogactwa języka.

– Jedno jest pewne: na terenie Polski zarówno w wymiarze ćwiczeń, jak i gotowości bojowej będą nieustannie, czasem rotujące się, siły zarówno USA, jak i NATO – stwierdził minister.

Podkreślił jednak, że Polska oczekuje więcej i od tego uzależnia skalę swojego zaangażowania na południu w walce z tzw. Państwem Islamskim.

W czasie dwustronnego spotkania w Brukseli z amerykańskim sekretarzem obrony Ashtonem Carterem polski minister zapowiedział wsparcie, na razie w szkoleniach i logistyce.

NATO będzie się również zastanawiać, jak wspomóc państwa członkowskie w radzeniu sobie z kryzysem uchodźczym. O udział sojuszu poprosiły wspólnie Turcja i Niemcy. Ten pierwszy kraj jest głównym kanałem tranzytowym dla syryjskich uchodźców, ten drugi – krajem docelowym.

Polityka
Gęstnieją chmury nad Dniestrem. W Naddniestrzu i Gagauzji rosną tendencje separatystyczne
Polityka
Rzym i Madryt jadą na gapę. Włochy i Hiszpania w ogonie państw NATO
Polityka
Węgierska armia rusza do Czadu. W tle afrykańskie interesy Putina
Polityka
Unia Europejska zawiera umowy z autokratami. Co z prawami człowieka?
Polityka
Milczący protest czy walka zbrojna? Rosyjska opozycja podzielona