– Uzgodniliśmy dalsze zwiększenie obecności na Wschodzie. Będzie ona miała charakter międzynarodowy, żeby zapewnić, że atak na jednego członka NATO jest atakiem wymierzonym we wszystkich. I NATO odpowie na taki atak – powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Norweg poinformował, że niektóre kraje deklarowały udział w tej zwiększonej obecności, ale szczegóły będą jeszcze finalizowane na kolejnym spotkaniu ministrów w czerwcu, z zamiarem ogłoszenia ostatecznej decyzji na szczycie NATO: – Na razie poprosiliśmy naszych planistów wojskowych, żeby nam powiedzieli, co jeszcze powinno być zrobione. Z jakich komponentów ma się składać zwiększona obecność? Jaka powinna być jej skala i jakie proporcje między siłami obecnymi na flance wschodniej i gotowością do przerzucenia kolejnych? Bo zwiększona obecność ma polegać i na zwiększeniu wysuniętych sił, czyli jednostek wojskowych obecnych w Polsce, krajach bałtyckich, Bułgarii czy Rumunii, i na gotowości do szybkiego przerzucenia kolejnych, np. zza Atlantyku, w razie pojawienia się bezpośredniego zagrożenia ze strony Rosji.
Temu drugiemu celowi ma służyć dodatkowy sprzęt i broń magazynowane w Europie Wschodniej lub Zachodniej, które mogłyby być przewiezione na Wschód i postawione do dyspozycji nowo przybyłych oddziałów.
Polski rząd apeluje o stałą obecność wojsk NATO. Jednak zgody na taką decyzję nie ma, bo część krajów, głównie południa Europy, nie chce dodatkowo prowokować Rosji. Porozumienie NATO–Rosja z 1997 roku przewiduje, że nie będzie stałych baz w nowych krajach NATO.
I choć Rosja nie przestrzega tego dokumentu, to po stronie NATO wciąż istnieją opory do pójścia na konfrontację z Moskwą. Według obrońców nowej strategii jej efekt będzie faktycznie taki jak stała obecność. Żołnierze NATO będą na Wschodzie w sposób ciągły, choć rotacyjny. Będą: sprzęt gotowy do przerzucenia, patrole powietrzne i morskie oraz regularne ćwiczenia wojskowe.
Miliardy z USA
Nie byłoby szans na zwiększenie nawet tej rotacyjnej obecności, gdyby nie decyzja Waszyngtonu o czterokrotnym zwiększeniu wydatków na siły stacjonujące w Europie. W 2017 roku Amerykanie mają wydać na ten cel 3,4 mld USD. Pieniądze sfinansują uzupełnienie magazynów w Europie Zachodniej oraz większą obecność rotacyjną wojsk w Europie Wschodniej.