Afrykański pomór świń, chorobę atakującą dziki i trzodę chlewną, po raz pierwszy wykryto w Polsce w 2014 r. Od tamtego momentu ujawniono ją już w ponad 100 ogniskach. By z nią walczyć, Sejm przyjął w połowie grudnia specjalną ustawę, a dwa tygodnie później podpisał ją prezydent. Problem w tym, że ustawa znowelizowała też prawo łowieckie i znalazły się w niej dwa przepisy korzystne dla myśliwych.
Jeden przewiduje karę grzywny dla osoby, która „umyślnie utrudnia lub uniemożliwia wykonywanie polowania". Drugi uzależnia odstrzały w rezerwatach i parkach narodowych od decyzji Polskiego Związku Łowieckiego. Zmiany miały pomóc w polowaniu na przenoszące ASF dziki, ale prawdopodobnie wycofa się z nich PiS. Dlatego że nie wiedział o nich Jarosław Kaczyński.
Legislacyjny chaos
Jak to możliwe, skoro za nimi głosował? Szef Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt Paweł Suski z PO wyjaśnia, że ustawa była procedowana w błyskawicznym trybie. – Co więcej, komisję zajmującą się tym projektem zwołano w tym samym czasie, co inną, pracującą nad dużą nowelizacją prawa łowieckiego. W efekcie posłowie biegali między dwiema salami. Dobrze przynajmniej, że były niedaleko siebie – wspomina.
O chaosie w pracach nad ustawą może też świadczyć to, że zagłosowała nad nią cała opozycja, a później jej niektórzy posłowie zaczęli przepraszać wyborców. Obecność przepisów korzystnych dla myśliwych została nagłośniona bowiem przez organizacje ekologiczne dopiero po tym, gdy ustawę podpisał prezydent.
W ubiegłym tygodniu apel w sprawie przywrócenia poprzedniego brzmienia przepisów prawa łowieckiego przyjął Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt, w którym zasiada kilku posłów PiS, w tym wpływowy szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański. I to stanowisko poznał już Jarosław Kaczyński.