Donald Trump przez wiele miesięcy kampanii wyborczej z lubością powtarzał niesprawdzone informacje o Hillary Clinton. Zbudował też swój ruch m.in. na twierdzeniu, że Barack Obama nie urodził się w USA i nie miał prawa ubiegać się o najwyższy urząd w państwie.
Ale gdy przyszła kolej na niego, na niesprawdzone informacje zareagował z największą złością.
„Czy żyjemy w nazistowskich Niemczech? To jest całkowita bzdura! Polowanie na czarownice" – napisał na Twitterze. A w trakcie pierwszej od sześciu miesięcy konferencji prasowej oskarżył „grupę złych ludzi" o to, że zebrali się, aby go „szantażować" i pozbawić prezydentury.
Na publikację materiałów zdecydowały się na razie CNN i portal BuzzFeed News. Chodzi o 35 stron dokumentów zebranych przez byłego agenda brytyjskiego MI6 na polecenia zarówno demokratów, jak i republikanów, którzy byli przeciwni prezydenturze Trumpa. Amerykański wywiad uważa, że Brytyjczyk jest postacią „wiarygodną". Dlatego kilka dni temu CIA i FBI postanowiły powiadomić o tych materiałach zarówno Trumpa, jak i Obamę.
Sześć filmów z prostytutkami
„Kompromaty" Kreml miał zbierać na przyszłego prezydenta od wielu lat, w okresie, gdy jeszcze nikt nie miał pojęcia, że zaangażuje się on w amerykańską politykę. Okazją były liczne podróże miliardera do Rosji. Tu miał przeprowadzać transakcje na rynku nieruchomości (do których nigdy nie doszło), a także organizować konkurs Miss World. W 2013 r. Rosjanie mieli m.in. nagrać sześć filmów wideo o igraszkach Trumpa z prostytutkami w luksusowym hotelu Ritz-Carlton, którego okna wychodzą na Kreml.