Po poniedziałkowych negocjacjach na temat rozwiązania trwającego od trzech tygodni kryzysu w parlamencie, kompromis wydawał się być na wyciągnięcie ręki. PiS miał na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Senatu zgłosić poprawki opozycji do budżetu na 2017 r., opozycja zaś odstąpić od protestu w sali plenarnej Sejmu.
Kolejne spotkanie u marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, które odbyło się we wtorek, przekreśliło wcześniejsze ustalenia. Lider Nowoczesnej Ryszard Petru niespodziewanie zerwał rozmowy i ogłosił, że chce rozmawiać z szefami PO Grzegorzem Schetyną i PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o skróceniu kadencji parlamentu i wcześniejszych wyborach.
Petru stwierdził, że porozumienie z PiS jest niemożliwe, bo nie może się zgodzić na akceptowanie nieregulaminowego uchwalenia budżetu. Głosowanie nad nim odbyło się bowiem w Sali Kolumnowej Sejmu, a nie w plenarnej; opozycja wątpi, czy było kworum.
– Złożymy wniosek o reasumpcję głosowania nad budżetem – dodał. Zgodnie z prawem reasumpcja jest niemożliwa po zakończeniu posiedzenia, ale Nowoczesna się upiera, że ono nie nastąpiło.
– Muszę z przykrością powiedzieć, że przewodniczący Petru wycofał się z tego, co sam proponował. Zmarnowano szansę, żeby rozwiązanie kryzysu stało się czymś bliskim – mówił po rozmowach prezes PiS Jarosław Kaczyński.