W styczniu sąd miejski w Tbilisi skazał byłego prezydenta Gruzji na karę trzech lat pozbawienia wolności oraz orzekł zakaz pełnienia funkcji publicznych za przekroczenie uprawnień i nadużycie stanowiska. Micheil Saakaszwili miał złamać procedury, z pominięciem komisji ds. ułaskawień ułaskawiając funkcjonariuszy MSW, skazanych ws. zabójstwa w styczniu 2006 roku bankiera Sandra Girgwlianiego. Zdaniem sądu Saakaszwili "przyczynił się do uniknięcia odpowiedzialności przez skazanych".

W środę wyrok potwierdził sąd apelacyjny. Saakaszwili mieszka obecnie w Holandii i nie stawił się w sądzie ani w pierwszej, ani w drugiej instancji. Wyrok wydano więc zaocznie.

Śledztwo ujawniło, że Saakaszwili obiecał szefowi Departamentu Bezpieczeństwa Konstytucyjnego ułaskawienie osób skazanych za zabójstwo Aleksandra Girgwlianiego: Gerontiego Alanię, Micheila Bibiluridze, Avtandila Aptsiauriego i Aleksandre Gaczavę. Następnie dokonał tego ułaskawienia, bez konsultacji ze specjalną zajmującą się tym komisją.

Według prokuratury 27 stycznia 2006 roku w Cafe Shardin w Tbilisi Sandro Girgwliani wdał się w kłótnię z Tamarą Merabiszwili, żoną ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Ivana, oraz Tatią Maisuradze, siedzącymi przy stoliku Dabvida Akhalaia, szefa Departamentu Bezpieczeństwa Konstytucyjnego. Prokuratura twierdzi, że zgodnie z instrukcjami tego ostatniego funkcjonariusze DBK wsadzili Girgwlianiego do samochodu (razem z przyjacielem), wywieźli na przedmieścia i dotkliwie pobili. Ciało Girgwlianiego znaleziono później w okolicach cmentarza Okrokana. Oskarżyciele są zdania, że były prezydent oraz ważni urzędnicy zaangażowani w sprawę ukrywali zbrodnię i fałszowali materiały w tej sprawie.

To pierwszy prawomocny wyrok dla Saakaszwilego. W czerwcu sąd miejski w Tbilisi uznał byłego prezydenta winnym także zarzutów przekroczenia władzy i zorganizowania ataku na opozycyjnego deputowanego Walerego Gelaszwilego, brutalnie pobitego w stolicy kraju w 2005 roku. Przeciwko Saakaszwilemu toczą się jeszcze dwie inne sprawy karne. Sam były prezydent zaprzecza wszystkim oskarżeniom i uznaje je za motywowane politycznie.