Petru twierdzi, że w ciągu zaledwie tygodnia stracił swe wieloletnie źródła dochodów. Ponieważ - w odróżnieniu od zdecydowanej większości parlamentarzystów - nie był posłem zawodowym, miał dużą swobodę w prowadzeniu działalności gospodarczej. Kontynuował więc działalność rozpoczętą zanim jesienią 2015 r. wszedł do polityki.

Były lider Nowoczesnej deklaruje, że miał dwa główne źródła dochodów. Od pięciu lat współpracował z jedną z dużych kancelarii prawnych. Od wiosny 2015 r. zasiadał też w radzie nadzorczej firmy odzieżowej Vistula. Reprezentował tam - pośrednio - jednego z udziałowców.

- Z kancelarii prawnej dostałem informację, że 19 czerwca wkroczyła do nich skarbówka i kontroluje wyłącznie moje faktury. W tej sytuacji poproszono mnie, żebym w czerwcu wystawił ostatnią fakturę - opowiada. Jego zdaniem instytucje państwowe rozpoczęły na niego regularne polowanie.

- 27 czerwca zakończyła się kadencja rady nadzorczej Vistuli. Nie zostałem wyznaczony na kolejną kadencję - mówi. - A gdzie tu ręka państwa? Vistula to prywatna firma - zauważamy. - Jednym z większych udziałowców jest tam OFE PZU, czyli państwowy fundusz emerytalny. Już w zeszłym roku próbowali doprowadzić do mojego odwołania. Bezskutecznie. Tym razem rzucili hasło "odpolitycznienia" spółki, co było jasnym elementem nacisku na pozostałych akcjonariuszy. Nikt nie chce zadzierać z państwem - tłumaczy polityk.

Więcej: Onet.pl