Na jak długo? - Zobaczymy, zobaczymy - powiedział tajemniczo Micheil Saakaszwili do kamery holenderskiego publicznego nadawcy NOS. Dziennikarze spotkali go w środę w Rotterdamie.
Dzień wcześniej w Warszawie Saakaszwili wspominał, że pojedzie wraz z synami, Eduardem i Nikolozem, do Holandii. To ojczyzna jego żony i ich matki Sandry Roelofs.
We wtorek dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że miał to być jednak krótki wyjazd. Po paru dniach Saakaszwili chciał wrócić do Polski. A jego celem, całkiem oficjalnie, był powrót na Ukrainę i próba odzyskania ukraińskiego obywatelstwa. Oraz próba przejęcia władzy drogą masowych protestów przeciwko "skorumpowanym oligarchom", jak nazywa obecnie rządzących, z prezydentem Petrem Poroszenką na czele.
Saakaszwili mówił też, że zamierza przed ukraińskim sądem odpowiedzieć na zarzut o szykowanie zamachu stanu za pieniądze z zagranicy (z Rosji czy od obalonego prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza).
Dziś prawnik byłego prezydenta Gruzji i byłego gubernatora Odessy mówił w rozmowie z NOS, że stara się on w Holandii o prawo pobytu. Tamtejsze władze imigracyjne miały odpowiedzieć, że dostanie je zgodnie z zasadą łączenia rodzin.