Rządzący od prawie ćwierćwiecza prezydent Białorusi postanowił zreformować główne media rządowe. Zmienił prezesa Narodowej Państwowej Kompanii Radiowo-Telewizyjnej (Biełteleradiokampanii), zarządzającej siedmioma ogólnokrajowymi stacjami telewizyjnymi i pięcioma radiowymi.
Odwołał też redaktora dziennika „Sowiecka Biełaruś” Pawła Jakubowicza, który stał na czele gazety od 1995 roku. Stanowisko stracił również wieloletni szef „Stołecznej telewizji” (STW).
Na ich miejsce Łukaszenko mianował młodszych, ale nie mniej zaufanych od ich poprzedników. Nowi redaktorzy najważniejszych mediów państwowych na Białorusi od lat są związani z instytucjami rządowymi.
– Potrzebne są zmiany. Jeżeli zapytacie mnie jakie, powiem wprost: oglądajcie zagraniczne stacje. Programy informacyjne, takie kanały jak Euronews, który nieco się uspokoił, CNN, BBC. Wybierajcie najlepsze ziarenka – oświadczył białoruski przywódca, mianując nowych szefów najważniejszych mediów państwowych. Na rosyjskich stacjach również kazał się wzorować, ale jedynie w kwestii „zdjęć” i „pracy operatorskiej”. – W żadnym wypadku nie możemy spaść do tego poziomu i sposobu pracy, jaki ma miejsce w rosyjskich stacjach. Nie brakuje nam własnych treści – mówił.
Wiele wskazuje na to, że władze w Mińsku zaczynają głośno mówić o tym, co białoruscy analitycy obserwują od czasu rosyjskiej aneksji Krymu. Kilka dni temu zastępca szefa prezydenckiej administracji Maksim Ryżenkow podczas narady w resorcie informacji powiedział, że białoruskie media „powinny tworzyć więcej własnych materiałów”. Jak twierdzi, ma to „wzmocnić suwerenność kraju”.