Władze miast miały czas do 2 września na zmianę nazw ulic nawiązujących do PRL. Taki termin przewidywała przyjęta w ubiegłym roku ustawa dekomunizacyjna. Nie wszyscy samorządowcy się z tego wywiązali, więc w środę wojewodowie w całej Polsce przedstawili listy kilkuset ulic i placów, których nazwy mają zostać zmienione. Tylko w woj. mazowieckim jest ich 56.
A w Sejmie posłowie PiS dbają o to, by decyzje wojewodów były nieodwracalne. W błyskawicznym tempie trwają tam prace nad nowelizacją ustawy dekomunizacyjnej.
Z uzasadnienia wynika, że nowelizacja jest konieczna, bo w obecnej ustawie są luki. Pierwsza polega na tym, że gdy władze samorządowe zignorują wykonanie zarządzenia zastępczego wojewody, ma on niewielkie możliwości egzekwowania swej decyzji. Po drugie, obecna ustawa pozwala władzom samorządowym wykonać decyzję wojewody, ale tylko po to, by wkrótce znów zmienić nazwę.
– Celem jest doprecyzowanie przepisów dotyczących egzekwowania prawa. Ten projekt odnosi się do całego kraju – mówi Jarosław Krajewski, poseł wnioskodawca z PiS.
– To reakcja na deklarację warszawskiej PO, że w stolicy nie będzie al. Lecha Kaczyńskiego, a arteria zmieni nazwę na inną, akceptowalną przez mieszkańców – odpowiada rzecznik PO Jan Grabiec.