Wpisy z części kont były umieszczane w artykułach jako element ilustrujący miejsca, w których doszło do wypadków lub klęsk żywiołowych.

Niektóre konta specjalizowały się z kolei w lżejszej tematyce trafiając do tekstów opisujących zabawne wpisy na Twitterze.

Zdarzało się jednak również, że wpisy rosyjskich trolli były traktowane jako spontaniczna reakcja internautów na ważne wydarzenia - takie jak np. śmierć Fidela Castro albo podjęta przez Donalda Trumpa próba zamknięcia granic USA przed obywatelami sześciu państw zamieszkanych w większości przez muzułmanów.

Przygotowując raport "The Guardian" przeanalizował archiwa tekstów umieszczonych w internecie przez 14 różnych mediów - w tym "The Telegraph", "Daily Mail" i BBC. W tekstach szukano odniesień do jednego z 2752 kont na Twitterze, które miały należeć do pracowników tzw. fabryki trolli w Sankt Petersburgu. Pod uwagę wzięto także popularne w Wielkiej Brytanii amerykańskie serwisy - BuzzFeed, The Huffington Post i Breitbart.

Z analizy wynika, że 29 kont należących do rosyjskich trolli było cytowanych w 80 różnych tekstach. Najczęściej wpisy z tych kont umieszczał w artykułach "The Telegraph" (15 razy). Cytatów z tych kont nie znaleziono z kolei na stronach "Daily Mirror", "The Times i "Financial Times".