W Tajlandii panuje bardzo surowe prawo zakazujące obrazy króla. Kary wymierza się zresztą nie tylko za nieodpowiednie uwagi pod adresem majestatu - nie wolno także krytykować wojskowych, którzy od połowy 2014 roku sprawują rządy. Po wielu niedawnych przypadkach orzeczenia kilkunastu lat więzienia m.in. za obrażanie królewskiego psa, tym razem opinia publiczna z niedowierzaniem śledzi losy ósemki użytkowników Facebooka, którzy w serwisie zamieścili niedozwolone przez prawo Tajlandii treści.
Owładnięta manią cenzury junta uzyskała dostęp do prywatnych wiadomości, jakie przekazywali sobie za pośrednictwem portalu podejrzani. Głównodowodzący wojskowych, generał Prayuth Chan-ocha broni decyzji o postawieniu zarzutów internautom i twierdzi, że działania jego ludzi nie naruszają praw człowieka.
W rzeczywistości Nattatika Worathaiwit, Harit Mahaton, Noppakao Kongsuwan, Worawit Saksamutnan, Yothin Mangkangsanga, Thanawan Buranasiri, Suphachai Saibutr oraz Kansit Tangboonthin, ośmioro obywateli Tajlandii między 20. a 30. rokiem życia, zostało zabranych ze swoich domów bez nakazów sądowych i osadzonych w więzieniu. Podczas przesłuchań "przestępcy" mieli przekazać żołnierzom dane umożliwiające zalogowanie na ich profilach.
Chan-ocha twierdzi, że facebookowicze dostali pieniądze od Panthongtae Shinawatry, syna byłego premiera Thaksina Shinawatry, by prowadzić w mediach społecznościowych działania dyskredytujące juntę. Dodatkowo dwoje z oskarżonych, Nattatika Worathaiwit i Harit Mahaton, mają odpowiadać również za znieważenie króla. Nie wiadomo jednak, o jakiego rodzaju obrazę majestatu chodzi. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, dwójce grozi do 15 lat więzienia.
Rząd odrzuca prośby obrońcy o zwolnienie całej ósemki za kaucją, a generał twierdzi, że nie żywi osobistej urazy, a jedynie dba o praworządność. Od dwóch lat wojskowi starali się nawiązać współpracę z Facebookiem oraz Google, by mieć możliwość dostępu do informacji o użytkownikach zbyt swobodnie wypowiadających się o nowej władzy. Koncerny zapewniały, że nie zgodziły się na taką współpracę.