Aleksandar Vučić o swojej decyzji poinformował w środę. Warto przypomnieć, że w połowie grudnia zachodni dyplomaci skrytykowali rząd Republiki Serbskiej, będącej częścią Bośni i Hercegowiny, po tym jak ogłosił on zawieszenie współpracy z wymiarem sprawiedliwości kraju. We wspólnym piśmie ambasady USA, Unii Europejskiej i Biuro Wysokiego Przedstawiciela przypominały, że podmiot (Republika Serbska) nie ma prawa do rezygnacji z krajowej jurysdykcji.

Dwa tygodnie wcześniej, Wysoki Przedstawiciel Valentin Inzko wezwał przywódców bośniackich Serbów do zaakceptowania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, uznającego coroczne święto upamiętniające założenie Republiki Serbskiej za niezgodne z konstytucją.

Biuro Wysokiego Przedstawiciela w Bośni i Hercegowinie zostało utworzone w 1995, zaraz po zawarciu porozumienia w Dayton. Jego likwidacji od kilku lat domaga się Rosja.

Trybunał stwierdził, że święto dyskryminuje inne grupy etniczne zamieszkujące Republikę Serbską. "Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego Bośni i Hercegowiny muszą być przestrzegane przez wszystkich. Od czasu utworzenia jest on częścią porozumienia pokojowego, podpisanego w Dayton w 1995 roku przez Serbów, Bośniaków i Chorwatów" -  pisał wówczas Wysoki Przedstawiciel.

Coraz częściej mówi się o rozpadzie Bośni i Hercegowiny. Postawa Serbii i jej premiera może temu sprzyjać. Jednak oddzielenie się Republiki Serbskiej od reszty BiH może skutkować kolejną wojną. W regionie zdominowanym przez Serbów, mieszka bowiem 20-proc. mniejszość bośniacka.