Walka z fiskalnymi nadużyciami sięga różnych obszarów prawa podatkowego. Ministerstwo Finansów przyjrzało się także przepisom o podatkowych grupach kapitałowych (PGK). Zastosowało taktykę kija i marchewki: nowe przepisy o CIT przewidują zarówno szykany wobec prób nadużywania przepisów o PGK, jak i ułatwienia w zakładaniu tych grup.
PGK to dość wygodne rozwiązanie dla kilku powiązanych firm, które występują wobec fiskusa jako jeden podatnik. Nie nęka ich bowiem biurokracja związana z dokumentowaniem cen stosowanych wewnątrz grupy. Składają jedną deklarację na podatek dochodowy.
Dotychczasowa praktyka pokazała jednak, że PGK były mało popularne. W 2016 r. na niemal pół miliona podatników CIT grup zgłoszonych urzędom skarbowym jako PGK było zaledwie 55. W poprzednich latach ich liczba nigdy nie przekroczyła 70. Przedstawiciele firm tworzących takie grupy zwykle jako przyczynę podawali trudne warunki do spełnienia: rentowność grupy na poziomie 3 proc. i dość wysoki kapitał przypadający na jedną spółkę – aż 1 mln zł.
Prościej na początku
Od 1 stycznia z zakładaniem PGK ma być łatwiej. Ogłoszona już w Dzienniku Ustaw nowelizacja ustawy o CIT przewiduje, że wystarczy pół miliona złotych kapitału na jedną spółkę, a udział spółki matki w innych spółkach miałby wynosić 75 proc. (dziś 95 proc.). Minimalną rentowność grupy obniżono do 2 proc.
Do ustawy dodano też jednak przepisy ograniczające „agresywne optymalizacje", do jakich dochodziło z użyciem PGK. Jak napisano w uzasadnieniu projektu, PGK tworzono bowiem „w celu dokonania pojedynczej czynności restrukturyzacyjnej (np. darowizny nieruchomości, znaków towarowych), a następnie rozwiązanie tej grupy przed upływem trzech lat z uwagi na utratę statusu PGK".