Ograniczenie sztucznego kreowania strat i wykorzystywania ich do obniżania zobowiązań podatkowych. Taki jest cel zmiany w ustawie o CIT, która ma wejść 1 stycznia 2018 r. I jak wróżą eksperci, skomplikuje rozliczenie wielu firm.
– Spółki będą musiały rozdzielać przychody na podstawowe, np. ze sprzedaży towarów, produkcji czy świadczenia usług, i kapitałowe. Trzeba też będzie przyporządkować im koszty, zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie, czyli związane z funkcjonowaniem firmy – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy, partner zarządzający w kancelarii PBC.
Obszerny katalog zysków kapitałowych
Zgodnie z nowymi przepisami w kategorii zyski kapitałowe znajdą się między innymi przychody z dywidend, zbycia lub umorzenia udziałów bądź akcji, sprzedaży wierzytelności, z niektórych praw majątkowych, uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, papierów wartościowych i niektórych pochodnych instrumentów finansowych. Firma, która je osiąga, musi przypisywać do nich koszty.
– Załóżmy, że spółka, która handluje towarami, ma też dział inwestycyjny. Zatrudnione w nim osoby zajmują się pomnażaniem majątku firmy, np. kupują udziały i akcje innych przedsiębiorstw. Wydatki związane z tym działem, np. na opinie dotyczące inwestycji, należy przyporządkować do przychodów kapitałowych. Podobnie będzie z pensjami zatrudnionych tam osób – tłumaczy Tomasz Piekielnik. Dodaje, że problemem mogą się jednak okazać koszty pośrednie, których nie da się przypisać do danego działu. Przykładowo wydatkami na zarząd, księgowość, marketing.
Przepisy nie podają szczegółów
– Trzeba je będzie rozliczać proporcjonalnie. Przepisy nie wyjaśniają jednak, jak obliczać taką proporcję. Czy na bieżąco, przy wyliczaniu miesięcznych zaliczek, czy też dopiero po zakończeniu roku, gdy już znamy wszystkie przychody. To duży kłopot dla firm – tłumaczy ekspert.