Opisane przez „Rzeczpospolitą" zjawisko znacznego zwiększenia strat podatników CIT w 2016 r. prawdopodobnie będzie miało skutki w działaniach administracji skarbowej. W oświadczeniu nadesłanym do naszej redakcji Ministerstwo Finansów daje do zrozumienia, że przypadki wykazywania strat będą analizowane, szczególnie pod kątem stosowania struktur optymalizacyjnych.
Pod kreską bez przekrętów
Taka zapowiedź nie dziwi, zwłaszcza że już w ubiegłych latach urzędy skarbowe szczególnie intensywnie kontrolowały podatników, którzy wykazują duże straty. Teraz jednak, wobec znacznego skoku wykazanych strat (z 40,8 mld zł w 2015 r. do 55,4 mld zł w 2016 r.), urzędy mogą być jeszcze bardziej wyczulone na ujemny wynik firm.
Jeśli jednak takie kontrole rzeczywiście ruszą, to wcale nie musi się to skończyć przysporzeniem pieniędzy budżetowi państwa. Tak twierdzi Grzegorz Maślanko, radca prawny i partner w Grant Thornton. Zauważa bowiem, że w wielu branżach w ubiegłym roku rzeczywiście mogło dojść do strat, a nie do kreatywnej księgowości.
– Ci podatnicy, u których straty da się ekonomicznie uzasadnić, nie mają się czego obawiać. Niemniej w praktyce udowadnianie urzędowi skarbowemu tych ekonomicznych powodów bywa trudne – przestrzega Maślanko.
Choć MF nie wyklucza, że większe straty mogły być efektem nasilonych optymalizacji u niektórych podatników (patrz ramka), to część ekspertów wskazuje, że przyczyny mogą być inne. Rafał Trzeciakowski, ekonomista w fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, przypomina, że firmy mogą w pełni legalnie rozliczać poniesione straty przez pięć kolejnych lat. W 2016 r. można było więc zaobserwować np. rozliczenie strat z okresu spowolnienia w latach 2012–2013 – twierdzi ekspert.