Tak wynika z wypowiedzi Henryka Kowalczyka, ministra koordynującego prace nad wprowadzeniem jednolitego podatku, łączącego PIT i składki na ZUS i NFZ.
Minister Kowalczyk tym samym wprost potwierdził to, czego wcześniej można było się domyślać na podstawie ogólnych założeń jednolitej daniny – ma być pobierana w jednakowej wysokości od wszystkich dochodów z pracy, bez względu na formę zatrudnienia.
– Nie ma powodu, by prezes spółki zarabiający milion rocznie płacił 19 proc., a ktoś inny wielokrotnie mniej zarabiający 60 proc. – powiedział minister w wywiadzie dla PAP. Tłumaczył, że obciążenia podatkowe i składki w skrajnych przypadkach w odniesieniu do osób pracujących na etacie dochodzą łącznie nawet do 60 proc.
Minimalna stawka nowego podatku ma wynosić 19,5 proc., czyli tyle, ile obecnie wynosi składka na ZUS. Maksymalna danina wyniesie około 40 proc.
Przedsiębiorcy zapłacą ZUS od osiąganych dochodów, a nie w stałej wysokości co miesiąc, jak obecnie. Oznacza to, że właściciele firm osiągających wysokie dochody zapłacą wyższe składki. Dodatkowo wpadną w wyższy próg podatkowy, po którego przekroczeniu dochód będzie obciążony wyższą stawką. Minister przewiduje, że stawek będzie około 4–5.